Przejdź do głównej zawartości

Droga widokowa do Arataki

Tym razem zmieniam perspektywę poznawczą.
Jako że żonka zażyczyła sobie niebieskiego ścigacza na nową drogę życia - więc nie pozostało mi nic innego jak testować i jeszcze raz testować :>

Poza tym miało być pięknie i słonecznie przynajmniej do popołudnia, a więc w drogę.

Po pokonaniu gigantycznego podjazdu dotarłem do centrum Titirangi - to w sumie bardzo blisko ale dużo wyżej więc stanowi wyzwanie kolarskie.


Scenic road namawia kierowców do dzielenia się i tak już wąską drogą, no cóż góry i szerzej nie będzie.




Czasami jest coś w rodzaju ścieżki rowerowej ale pojawia się i znika jak afroamerykanin na pasach. Poza tym przypomina pomost z desek.






Scenic road też obfitowała w epickie serpentyny:


W końcu osiągnąłem maksimum lokalne i widoki otwierały się na obie strony.





Liczba na znaku zakrętowym to zalecana prędkość na serpentynie. Niekiedy wskazuje kolosalne 25 czy nawet 15...:







Widok na zbiornik retencyjny ... ehmmm: Lower Huia:


Wybrałem tę drogę dość przypadkowo głównie z powodu nazwy ale Arataki Visitor Centre było miłą niespodzianką.

Można sobie zamknąć widoczek w ramce:



Fasadę budynku stanowią mocno falliczne Maoryskie postacie:



Sala z automatyczną projekcją filmu promującego region, wystarczy nacisnąć guziczek:


Sala projekcyjna i film:



Są tu też widokowe tarasy:



Wnętrze centrum:


Kurs Maoryskiego dla chetnych:


Jest też siedlisko największego konika polnego - Nowozelandzkiej Waty:




W sumie to główne wejście do centrum oraz informacją właściwa z typowo sympatyczną i kompetentną obsługą - gdzie zaopatrzyłem się nie tylko w mapki ale też informację o rowerowych możliwościach w  okolicy.


Drobne szlaki spacerowe dookoła parkingu:


Trafiła się okazja w postaci lokalnych turystów którzy byli chetni do umieszczenia mnie na płótnie krajobrazowym:


Okazało się że jest kilka szlaków przez busz którymi można wrócić do miasta rowerem:


Jak najbardziej skorzystałem tym bardziej że pierwszy odcinek to "ogród" gdzie można sporo dowiedzieć się co tu rośnie i jak się wabi:


Szlak ostrzega że będzie ostro w dół i poleca spacerek z rowerem.
Było.
Spacerowałem.:





Lokalna kukułka:




Panorama już dużo niżej:


Wzdłuż szlaku są zamknięte już niestety z powodu stanu tunele kolejki:



W dole Titirangi - już niedaleko.:


Ostatni widoczek z punktu odpoczynkowego:



Mapka wycieczki:
https://drive.google.com/open?id=1Z-kFVnWAMmsgqWR5dFc6PlnvM7E&usp=sharing

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Round the Goory - jeszcze raz

Wilka, jak mówią, ciągnie do lasu.  Obecnie jako że mamy już zaawansowaną jesień można raczej przy okazji dostać w lesie wilka. Jakkolwiek nie patrzeć upatrzyłem sobie pewne wyzwanie do zrealizowania nim ogarnie nas mroźna zima - uhu, ha.: Czyli w dzień dwanaście w nocy dwa - Finowie zakładaliby pod wieczór podkoszulki ale z drugiej strony pewnie by wygineli Grecy....ale do brzegu: Wyzwanie polegało na zrobieniu podobnej rundki jak kiedyś urodzinowo samochodem. Dookoła masywów Pihangi i Tihii, Tongariro z Mt Ngauruohe oraz niemalże wiecznie śnieżnego Ruapehu -  tym razem rowerem . Miało być jak za starych czasów - czyli rower, wszystko ze sobą: namiot ,śpiwór, mata, tratatata i pewnie udowodnienie samemu sobie że jeszcze cały czas mogę.  Taki to syndrom wieku średniego - nic nie poradzisz. Przygotowania do planowanej pętli prawie dwustu kilometrów trwały nieco ale i tak nie obyło się oczywiście bez improwizacji na ostatnią chwilę - tych McGyverowych, co ratują sytuację z...

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Jak powiększyć dom o 41%?

Witajcie drodzy oglądacze. Dziś będzie trochę o pomyślnie zakończonej epopei pod nazwą "zadaszenie tarasu" lub jak kto woli powiększenie domu o 18m2. Na początku był...o dziwo projekt (tu już w wersji ostatecznej oczywiście):  A fizycznie... zaczęło się niewinnie gdyż zamierzałem wykorzystać umieszczone uprzednio w ziemi słupy na których wisiały słoneczno-chronne żagle: Projekt na początku przed wizualizacjami 3d  - jak to zwykle bywa - optymistycznie zakładał dodanie trzech słupów przy domu, potem jakieś tam ścianki, dach, okna, szuru-buru i gotowe,  ha, ha, ha. Po zdjęciu misternej żaglowej konstrukcji dwóch kwadratów i trójkąta okazało się że słupy wystawione prawie rok na działanie wiatru, słońca i deszczu wypaczyły się niemiłosiernie i nadają sie albo do prostowania albo do wykopania i na opał.   Po empirycznym sprawdzeniu iż nie da się odwinąć odkręconego na słojach słupa za pomocą namoczonej i suszonej w słońcu owiniętej okrętowej liny, nie pomaga też pol...