Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2017

Zrób sam Nową Zelandię część IV - bagażnik na trajka

Już wiadomo że kiwi nie są specjalnie rowerowym narodem, ale rowery są tu i ówdzie wożone na samochodach zwykle na kąpiele błotne lub szosowe zdobywanie przełęczy górskich. Najpopularniejszymi bagażnikami na nie są takie mocowane na hak oraz ad-hoc w postaci rurkowatego statywu z odciągami na tylnej szybie. Pierwsza opcja odpada - nie mamy haka, a z tą pojemnością silnika i górami dookoła jego przydatność jest dyskusyjna. Ewentualne zamocowanie całego majdanu blokuje oczywiście tylną klapę. Druga opcja zmaterializowała się w postaci okazyjnie kupionego stelażu - niestety może to działać tylko dla coupe lub sedana - nijak nie dałem rady sensownie tego zamocować na stromej szybie mini mpv. Poza tym obie opcje nie dają sensownego miejsca na trajka Ani - pozostaje tylko dach. Udało się nabyć uniwersalny bagażnik który i tak musiałem dostosować na tak mały samochód bo był za szeroki -  szlifierka, nitowanie jednej strony mocowań, podwyższenie głównych nóg - tego typu atrakcje. Prob

Plaże w pobliżu: Cornwallis beach - z niespodzianką

Szybki wypad wieczorny na spacerek o zachodzie słońca. Planowanie niezbyt idealne bo okazało się że plaża jest na wschód... Po zaparkowaniu przeszliśmy się w stronę mola na horyzoncie. Nad nim widać wykrojone w buszu miejsce na statuę poświęconą pierwszym osadnikom w okolicy. Byliśmy tam już na górze w poszukiwaniu widoków i zupełnio przypadkowo jesiennych grzybów. Po przejściu części plaży do brzegu zaczął zbliżać się ostry klif który na wystającym półwyspie zafundował nam wizualną niespodziankę. Na początek naleśnikowe skałki: I urocze zamszone zakątki. Drzewa, drzewa jak zwykle - kolejny zestaw z epifitem: Klif kolorowy ciąg dalszy: Kolory nieba też były zacne - do mola nie doszliśmy bo czas było już wracać - parking zamykają o 21 i potem jest lekki problem z niego wyjechać. Pewnie się da ale woleliśmy nie sprawdzać.

Goldie Bush czyli rodzinna tradycja wdeptywania w najtrudniejszy szlak okolicy

Goldie Bush to kawałek buszu w drodze lub pomiedzy drogami do plaż Bethells i Muriwai.  Nie było nas tam jeszcze więc czas na odwiedzenie wodospadów Mokoroa. Sam szlak dojścia do wodospadów obfituje w schodki, utrzymane ścieżki i wygodne podnóżki dla stonki turystycznej. Nic nie zapowiadało innej opcji niż delikatny spacerek weekendowy.  Widok na wodospad Mokoroa z platformy obserwacyjnej. Zejście do wodospadu też jest banalne, jednakże nie chcieliśmy po prostu wracać tą samą drogą, pętelka szlakiem wydawała się obiecująca. Zwracam uwagę na zdanie na tablicy : "Experienced trampers only"... Wodospady są w zasadzie nawet dwa - ten opada spod samego balkony widokowego: A ten to widziany wcześniej z podwyższenia: Żonka upolowała jakieś kwiatki "Jak będzie ciężko to sobie wrócimy tą samą drogą, ostatecznie". Z tym postanowieniem opuszczamy wodospad udając się szlakiem wzdłuż rzeki: Preludium błotne