Była impreza pożegnalna w pracy - ta nieoficjalna i oficjalna. Wspólne spotkanie z tymi co też nawiali już wcześniej z naszej wspaniałej firmy. Skład obecny który też pożegnaliśmy: Ania dostała niespodziankę mimo że to jeszcze koniec lipca: A potem w weekend skoczyliśmy sobie do zawsze odkładanego ogrodu zoologicznego. Jest tak pięknie wpasowany w skalną dolinkę Point Chevalier, że jest to niezły spacerek po wzgórzach z widokami. Już wejście jest w Nowo Zelandzkim stylu gdzie blacha falista się źle nie kojarzy i często jest materiałem wyjściowym kreacji artystycznych. Do surokatek można było zajżeć przez jeden z tuneli który prowadził do centrum wybiegu i "wieżyczki obserwacyjnej": Flamingi za to stanowiły przebój sezonu: A potem...do pakowania:)