Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

Skok za miedzę do kangurów

Czyli szybki wypad służbowy do Sydney. Ten wyjazd doskonale wpisał się w kanon typowych służbowych wyjazdów: wyjazd bladym świtem, wprost z samolotu do roboty, praca-lunch-praca i kolacja z ko-łorkerami  - pół godzinki dla siebie przed zachodem słońca w hotelu, odsypianie, kolejny dzień szkoleń i ciupasem taksówką na samolot do domu, powrót po północy i kolejna zarwana nocka... Ale zawsze to AUSTRALIA - oczywiście już chcę tam wrócić na więcej, ale po kolei: Najpierw wznieśliśmy się nad kraj długiej chmury: Potem były 3 godziny gdzie było dużo niebieskiego. Bardzo dużo: Oho, już cos widać: Pilot postanowił zrobić dwa kółka więc kawałek Sydney zobaczyłem: Sporo plaż i pięknie poszarpane wybrzeże: Widok z biura: Krótka chwila na zewnątrz: Krótki spacerek tuż przed zmrokiem, zaraz...chwila. To się nie ściemnia, a idzie burza - w zasadzie już pada! Odwrót do hotelu... Na szczęście szybko wypadało się i wybrałem się na przechadzk

Zawsze warto wrócić na Murawai

Nawet jeśli będzie to szybki popołudniowy spacerek: Tym razem odpływ wygenerował ogromny kawałek pięknej plaży: Droga do schodków na szlak nie była zalewana przez ocean: Jak zwykle szlak widokowy jest zasiedlony: Młode pisklęta zdążyły nie tylko się już wykluć ale nieźle podrosnąć: Na ostoi jak zwykle tłoczno - i nie mam na myśli zgrai wrzeszczących chińczyków: Zejscie na plażę po drugiej stronie skał, cicho i spokojnie bo wymaga to nieco wysiłku: Dziś wieczorem ocean był spokojny w sam raz na spacerek choć fale potrafią pogonić dobre 50m od spodziewanego zasięgu więc moczenie nogawek jest prawdopodobne: Wyspa hen-gdzieś-tam, poza kadrem: Australia - 2300km :

Hunua fall & Massey loop track

Tym razem weekendowy kilkugodzinny wypad na drugą stronę Auckland - czyli Hunua Ranges na wschodzie. Busz bardzo podobny do poprzednich ale co ciekawe bywają połacie lasu ze swojskimi sosnami - ciekawy efekt z typową tu paprociowo-palmową ściółką. Park jest ogromny więc naszym 8 kilometrowym spacerem ledwie nieco zanurzyliśmy się w jego ostępy. Zaraz na wstępie wita nas niezły wodospad:  Szlak Massey loop prowadzi sobie ładną petelką (jak sama nazwa wskazuje) aż do zbiorników retencyjnych które stanowią jedno z ujęć wody dla miasta. Panorama buszu podczas kroczenia, gęsta atmosfera: A to jest, uwaga: EPIFIT o którym uczyłem się kiedyś na biologii,  Rozpoznaje sie po tym że nagle na jednym drzewie mamy ukorzenioną zupełnie inną roślinę. Moje przypuszczenia zostały potwierdzone na jednej z tablic informacyjnych - mgr Schultz byłby ze mnie dumny:) Kolejny epifit: Taras widokowy na drzewa potężne drzewa Kauri: Przekrój pnia drzewa paprociowego