Dzień w którym: budzimy się nad rzeką i przejeżdżamy przez rzeki, znajduję głupie złoto w niezwyciężonej kopalni i cały dzień nie widzimy asfaltu.
Ładny widok o poranku?
Tym razem ja idę pofotografować kwiatki:
Kwiatki z widokami oczywiście:
Jak widać znalazłem resztki jakiegoś pomostu - bardzo malownicze.
Koniec sesji - jedziemy na jakiś szlak!
Po zaparkowaniu po raz pierwszy przykurzonego pocisku po 20km trzesącej szutrówki ("GPS mówi że to chyba tu"), okazało się że trzeba jeszcze przekroczyć strumień, a mostu brak. Wróciłem po samochód i umyliśmy chociaż podwozie parkując pod samym wejściem na trasę.
Na całe szczęście po wczorajszym pieczeniu bezpośrednim dziś spacerek w lesie. Za to dla odmiany dziś będzie duszenie bo każdy krok powoduje że się gotujemy.
Otwierają się pierwsze widoki - idziemy dalej do Invincible Mine
W tych kadziach kręcono kawałki skał aż opłaciły okup w złocie. Sadyści.
Ktoś chce pokręcić zamiast Amber Gold?
Resztki napędu wodnego:
Dalsza droga podążała już wzdłuż strumienia ale zaczęła się robić coraz bardziej wymagająca. Po kolejnym zsunięciu się ze skarpy wysłany na zwiady ujrzałem potencjalny szlak (zdjęcie zwiadowcze trzymając się zębami pniaka):
Potem dopiero okazało się że ten prawdziwy szlak skręca wcześniej na odpowiedni bród - po przeanalizowaniu mapy wyszło że i tak jestesmy już na końcu więc spokojnie podreptaliśmy z powrotem.
Okoliczny materiał złotonośny - czyli piryt - złoto głupców. Jak widać jakąś tam małą część złota właściwego jednak zawiera że opłacało się go kiedyś odzyskiwać.
Kemping DoC tym razem obok wejścia na szlak do Sylvan Lake. Bardzo zadbany z murowanym kibelkiem i umywalką.
Widokiem na góry...
I mostkiem wężowym przez okoliczną rzekę:
Po drodze dzisiejszego dnia wystąpiły jeszcze dwa filmy z drona ale z uwagi na wielkość i potrzebę cięć reżyserskich wszystko wyląduje sobie spokojnie w jakimś podsumowaniu:)
Dziś wieczorem dokładnie stacjonujemy w okolicach literki "D" i zwiedzamy kopalnię odkrywkową złota w punkcie fioletowym.
Ładny widok o poranku?
Tym razem ja idę pofotografować kwiatki:
Kwiatki z widokami oczywiście:
Jak widać znalazłem resztki jakiegoś pomostu - bardzo malownicze.
Koniec sesji - jedziemy na jakiś szlak!
Po zaparkowaniu po raz pierwszy przykurzonego pocisku po 20km trzesącej szutrówki ("GPS mówi że to chyba tu"), okazało się że trzeba jeszcze przekroczyć strumień, a mostu brak. Wróciłem po samochód i umyliśmy chociaż podwozie parkując pod samym wejściem na trasę.
Na całe szczęście po wczorajszym pieczeniu bezpośrednim dziś spacerek w lesie. Za to dla odmiany dziś będzie duszenie bo każdy krok powoduje że się gotujemy.
Otwierają się pierwsze widoki - idziemy dalej do Invincible Mine
W tych kadziach kręcono kawałki skał aż opłaciły okup w złocie. Sadyści.
Ktoś chce pokręcić zamiast Amber Gold?
Resztki napędu wodnego:
Dalsza droga podążała już wzdłuż strumienia ale zaczęła się robić coraz bardziej wymagająca. Po kolejnym zsunięciu się ze skarpy wysłany na zwiady ujrzałem potencjalny szlak (zdjęcie zwiadowcze trzymając się zębami pniaka):
Potem dopiero okazało się że ten prawdziwy szlak skręca wcześniej na odpowiedni bród - po przeanalizowaniu mapy wyszło że i tak jestesmy już na końcu więc spokojnie podreptaliśmy z powrotem.
Okoliczny materiał złotonośny - czyli piryt - złoto głupców. Jak widać jakąś tam małą część złota właściwego jednak zawiera że opłacało się go kiedyś odzyskiwać.
Kemping DoC tym razem obok wejścia na szlak do Sylvan Lake. Bardzo zadbany z murowanym kibelkiem i umywalką.
Widokiem na góry...
I mostkiem wężowym przez okoliczną rzekę:
Po drodze dzisiejszego dnia wystąpiły jeszcze dwa filmy z drona ale z uwagi na wielkość i potrzebę cięć reżyserskich wszystko wyląduje sobie spokojnie w jakimś podsumowaniu:)
Dziś wieczorem dokładnie stacjonujemy w okolicach literki "D" i zwiedzamy kopalnię odkrywkową złota w punkcie fioletowym.
Komentarze
Prześlij komentarz