Przejdź do głównej zawartości

Wyspa południowa - dzień siódmy

Dzień w którym: budzimy się nad rzeką i przejeżdżamy przez rzeki, znajduję głupie złoto w niezwyciężonej kopalni  i cały dzień nie widzimy asfaltu.

Ładny widok o poranku?



Tym razem ja idę pofotografować kwiatki:


Kwiatki z widokami oczywiście:



Jak widać znalazłem resztki jakiegoś pomostu - bardzo malownicze.


Koniec sesji - jedziemy na jakiś szlak!

Po zaparkowaniu po raz pierwszy przykurzonego pocisku po 20km trzesącej szutrówki ("GPS mówi że to chyba tu"), okazało się że trzeba jeszcze przekroczyć strumień, a mostu brak. Wróciłem po samochód i umyliśmy chociaż podwozie parkując pod samym wejściem na trasę.


Na całe szczęście po wczorajszym pieczeniu bezpośrednim dziś spacerek w lesie. Za to dla odmiany dziś będzie duszenie bo każdy krok powoduje że się gotujemy.


Otwierają się pierwsze widoki - idziemy dalej do Invincible Mine



W tych kadziach kręcono kawałki skał aż opłaciły okup w złocie. Sadyści.



Ktoś chce pokręcić zamiast Amber Gold?


Resztki napędu wodnego:


Dalsza droga podążała już wzdłuż strumienia ale zaczęła się robić coraz bardziej wymagająca. Po kolejnym zsunięciu się ze skarpy wysłany na zwiady ujrzałem potencjalny szlak (zdjęcie zwiadowcze trzymając się zębami pniaka):


Potem dopiero okazało się że ten prawdziwy szlak skręca wcześniej na odpowiedni bród - po przeanalizowaniu mapy wyszło że i tak jestesmy już na końcu więc spokojnie podreptaliśmy z powrotem.


Okoliczny materiał złotonośny - czyli piryt - złoto głupców. Jak widać jakąś tam małą część złota właściwego jednak zawiera że opłacało się go kiedyś odzyskiwać.



Kemping DoC tym razem obok wejścia na szlak do Sylvan Lake. Bardzo zadbany z murowanym kibelkiem i umywalką.


Widokiem na góry...


I mostkiem wężowym przez okoliczną rzekę:





Po drodze dzisiejszego dnia wystąpiły jeszcze dwa filmy z drona ale z uwagi na wielkość i potrzebę cięć reżyserskich wszystko wyląduje sobie spokojnie w jakimś podsumowaniu:)


Dziś wieczorem dokładnie stacjonujemy w okolicach literki "D" i zwiedzamy kopalnię odkrywkową złota w punkcie fioletowym.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

IIIooooo-iiioooo

Przerywamy normalną transmisję by nadać komunikat specjalny: Dziś w godzinach porannych (mniej więcej po późnym drugim śniadaniu) na podjazd posesji (z niemałym trudem, tyłem i na 16 rat) wtoczył się dziwny pojazd. Najprawdopodobniej doszliśmy do wniosku, że po przekroczeniu pewnego wieku trzeba się samemu odwieźć do lokalnych antypodzkich Tworek bo pomysł jest z tych genialno-wariackich. TAK..to były ambulans. A za wiele wieczorów i weekendów później to będzie pojazd kempingowy, na razie jest ładnie ale pustawo: W skrócie: to FIAT Ducato 2.8 JTD 2008' w automacie i dmc do 5500kg. Czyli w sam raz na prawo jazdy w NZ:) Chłopaki w serwisie postarali się, przegląd zaliczony, drobiazgi zrobione a silnik błyszczy. Więc w na blogu nie zabraknie od teraz relacji z postępów budowy. Jak widać na załączonych obrazkach i już wspominałem wcześniej podróżowanie kamperem chwyciło. Do usłyszenia!

Nowy lepszy dwudziesty piąty

  Wkleiłem ten słodki obrazek który dostałem dziś od Ani będąc w pracy  Wkleiłem go bo daje on nadzieję. Jak znacie dotychczasową historię psy i koty to wiecie jaka to niespodzianka... A tej nadziei i niespodzianek pozytywnych możemy bardzo potrzebować w nadchodzącym roku.   Trzymajcie się ciepło i do siego Roku!