Przejdź do głównej zawartości

Wyspa południowa - dzień szósty

Dzień w którym: Atakujemy serpentynami meandrujący szlak na Roys Peak, a słońce uporczywie atakuje nas na skróty.


Jako żę na imprezę tą trzeba zaplanować większość dnia zaczeliśmy podejście już ok. siódmej rano co było całkiem mądrą decyzją bo i było miejsce na parkingu na dole jak i patelnia jeszcze nie była tak okrutna..ale do czasu.


Podchodzimy coraz wyżej, szlak jest bardzo łatwy ale uciążliwy bo to prawie 9 km kurzowo-kamiennej dróżki więc na samą górę można by teoretycznie wjechać średnio sprawnym quadem lub nawet rowerem.


Mimo wczesnej pory wielu już jest na szczycie albo w drodze:


Sekwencja panoram szczytowych - widać pięknie całą trasę - oprócz nielicznych drzewek przy owczych pastwiskach po drodze kompletny brak cienia. Za to widoki na jezioro i lodowce są wspaniałe.




Wyspy i półwyspy jeziora Wanaka:




To już sam wierzchołek. Wleźliśmy - od tej pory na całe zejście zakladam kurtkę bo boleśnie spaliłem słońcem nadgrastki. Przed nami 9km gimnastyki kolan przy dreptaniu w dół:




Widok na drugą stronę:



Roys Peak II NZ #theta360 - Spherical Image - RICOH THETA


Jak widać niektórzy idą na całego i lecą na szczyt skrótem po grani:



Mniej więcej 20 minut przed szczytem jest alternatywna dróżka na kopczyk widokowy. To co widać poniżej to kolejka do robienia sobie fotek na twarzo-książkę w pozycji "JA; na szczycie". Podobno po 10 rano jest to już minimum 20 minut czekania:



Po kompleksowym opaleniu się oraz jako-takim wytrzepaniu z kurzu ruszyliśmy chyżo w stronę Queenstown przemykając na razie tylko przez miasto by dotrzeć na drugą stronę do bardziej dzikich regionów Glenorchy.
Co okazało się niezłą łąmigłówką logistyczną bo wszystkie miejsca i kempingi były obstawione do nastepnego roku(!) więc znaleźliśmy w końcu proste miejsce z DoC na samym końcu szutrówki w dziurze zwanej Kinloch.


Prawie zjechałem pociskiem ze skarpy do rzeki z tej radości.

Wieczór na Kinloch:


Tak wygląda recepcja miejsc kempingowych DoC - bierzesz ze skrzynki pakiecik, wypełniasz kwita - oddzierasz sobie swoja część za wycieraczkę, woreczek z opłatą i drugą cześcią wrzucasz do słupka. Czasem (choć nie zawsze) rano przychodzi pan lub pani i życząc miłego dnia ogląda sobie kwitki na samochodach robiąc przegląd toalet itp.



Właśnie, toalety: Na tego typu prostym "kempingu" DoC można zwykle liczyć jedynie na budkę z laminatu w ramach sławojki z prostym wyposażeniem, czasem stoją toi-toi'e dodatkowo. Zwykle też jest ujęcie wody z adnotacją czy jest to woda wprost z rzeki  (wtedy jest notka że jesli chcesz możesz ją pogotować do konsumpcji ale nie jest to wymagane). Koszt postoju DoC to ok 12-13$ NZD i dla kamperów bez certyfikatu samowystarczalności (self-contained) jest to często jedyna legalna opcja. Oczywiście można też bunkrować się po krzakach pod warunkiem że takie znajdziesz bez przedzierania się do nich 10km po kamieniach.
Na poniższym obrazku uplowane przez żonkę nadrzeczne oblucje jakiegoś gościa za pomocą wody podgrzanej w camp-showerze:)


Pięknie opaleni zasypiamy nad uchodzącą do jeziora Wakatipu deltą chyba bezimiennej rzeki.



Wejście na Roys Peak było z regionie literki "C" - pomarańczowe,  potem przemieścilismy się w obszar oznaczony "D" znajdując nocleg nad dużym jeziorem -  oznaczony na zielono.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Round the Goory - jeszcze raz

Wilka, jak mówią, ciągnie do lasu.  Obecnie jako że mamy już zaawansowaną jesień można raczej przy okazji dostać w lesie wilka. Jakkolwiek nie patrzeć upatrzyłem sobie pewne wyzwanie do zrealizowania nim ogarnie nas mroźna zima - uhu, ha.: Czyli w dzień dwanaście w nocy dwa - Finowie zakładaliby pod wieczór podkoszulki ale z drugiej strony pewnie by wygineli Grecy....ale do brzegu: Wyzwanie polegało na zrobieniu podobnej rundki jak kiedyś urodzinowo samochodem. Dookoła masywów Pihangi i Tihii, Tongariro z Mt Ngauruohe oraz niemalże wiecznie śnieżnego Ruapehu -  tym razem rowerem . Miało być jak za starych czasów - czyli rower, wszystko ze sobą: namiot ,śpiwór, mata, tratatata i pewnie udowodnienie samemu sobie że jeszcze cały czas mogę.  Taki to syndrom wieku średniego - nic nie poradzisz. Przygotowania do planowanej pętli prawie dwustu kilometrów trwały nieco ale i tak nie obyło się oczywiście bez improwizacji na ostatnią chwilę - tych McGyverowych, co ratują sytuację z...

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Jak powiększyć dom o 41%?

Witajcie drodzy oglądacze. Dziś będzie trochę o pomyślnie zakończonej epopei pod nazwą "zadaszenie tarasu" lub jak kto woli powiększenie domu o 18m2. Na początku był...o dziwo projekt (tu już w wersji ostatecznej oczywiście):  A fizycznie... zaczęło się niewinnie gdyż zamierzałem wykorzystać umieszczone uprzednio w ziemi słupy na których wisiały słoneczno-chronne żagle: Projekt na początku przed wizualizacjami 3d  - jak to zwykle bywa - optymistycznie zakładał dodanie trzech słupów przy domu, potem jakieś tam ścianki, dach, okna, szuru-buru i gotowe,  ha, ha, ha. Po zdjęciu misternej żaglowej konstrukcji dwóch kwadratów i trójkąta okazało się że słupy wystawione prawie rok na działanie wiatru, słońca i deszczu wypaczyły się niemiłosiernie i nadają sie albo do prostowania albo do wykopania i na opał.   Po empirycznym sprawdzeniu iż nie da się odwinąć odkręconego na słojach słupa za pomocą namoczonej i suszonej w słońcu owiniętej okrętowej liny, nie pomaga też pol...