Dzień w którym: Idziemy nad diamentowe jezioro i skalne góry, zachwalamy lody i poznajemy bliżej TO drzewo z Wanaki.
Z samego rana zaczynamy od diamentowego jeziora w Rocky Mountains:
Jezioro "zdobywa się" już po 10 minutach i niewielkim podejściu szutrówką:
Później trzeba sie już trochę pomęczyć:
Sadzawka z tarasu widokowego:
Zdjecie z nożnego drona:
Na horyzoncie kurort narciarski Treble Cone z możliwym podejściem na 2 tysięczniki. Rozważaliśmy tę opcję na nastepny dzień ale wyszło na nastepny raz na rzecz Roys Peak - ale o tym bedzie jutro.
Teraz bedzie dużo widoków ze szczytu naleśnikowych gór, pierwsza porcja z punktu na wschód:
Po prawej właśnie Roys Peak i te 1530m npm robi wrażenie.
Nieco szersza perspektywa na jezioro Wanaka i Niemca z nieskończoną baterią w telefonie i bogatym zasobem umlautów:
Na górze mnóstwo paralotni które w oczach nabierają wysokości nad naszymi wzgórzami. Bardzo szybko rozmnożyły się w różnych kolorach:
Idziemy na samą górę - szlak robi się nieco bardziej wymagający.
Widok ze szczytu na lodowce i nartostrady (obecnie kurzostrady):
Tradycyjne podwyższanie góry:
Słońce ślicznie dziś opalało:
A potem serpentynami w dół z drugiej strony, szlak jest bardzo miłą pętelką z niespodziankami geologicznymi.
Bo zejście ze strony zachodniej to już same skały:
Teraz będzie część nieudokumentowana więc wymagane jest uwierzenie na słowo: w Wanace mają dobre lody w sieci Patagonia - polecamy. Po spacerku po górach głodni uczyniliśmy biwakowy obiad a potem na rzeczone lody do centrum miasta.
Na końcu plażówego deptaka jest TO drzewo z Wanaki (#thatwanakatree) które nieustająco jest celem wszystkich pielgrzymek zdjęciowych.
W parku obok są też tradycyjnie inne fajne drzewa:
Z samego rana zaczynamy od diamentowego jeziora w Rocky Mountains:
Jezioro "zdobywa się" już po 10 minutach i niewielkim podejściu szutrówką:
Później trzeba sie już trochę pomęczyć:
Sadzawka z tarasu widokowego:
Zdjecie z nożnego drona:
Na horyzoncie kurort narciarski Treble Cone z możliwym podejściem na 2 tysięczniki. Rozważaliśmy tę opcję na nastepny dzień ale wyszło na nastepny raz na rzecz Roys Peak - ale o tym bedzie jutro.
Teraz bedzie dużo widoków ze szczytu naleśnikowych gór, pierwsza porcja z punktu na wschód:
Po prawej właśnie Roys Peak i te 1530m npm robi wrażenie.
Nieco szersza perspektywa na jezioro Wanaka i Niemca z nieskończoną baterią w telefonie i bogatym zasobem umlautów:
Na górze mnóstwo paralotni które w oczach nabierają wysokości nad naszymi wzgórzami. Bardzo szybko rozmnożyły się w różnych kolorach:
Idziemy na samą górę - szlak robi się nieco bardziej wymagający.
Tradycyjne podwyższanie góry:
Słońce ślicznie dziś opalało:
A potem serpentynami w dół z drugiej strony, szlak jest bardzo miłą pętelką z niespodziankami geologicznymi.
Bo zejście ze strony zachodniej to już same skały:
Teraz będzie część nieudokumentowana więc wymagane jest uwierzenie na słowo: w Wanace mają dobre lody w sieci Patagonia - polecamy. Po spacerku po górach głodni uczyniliśmy biwakowy obiad a potem na rzeczone lody do centrum miasta.
Na końcu plażówego deptaka jest TO drzewo z Wanaki (#thatwanakatree) które nieustająco jest celem wszystkich pielgrzymek zdjęciowych.
W parku obok są też tradycyjnie inne fajne drzewa:
Ale to kultowe lepiej się jednak prezentuje, więc wrzucam jeszcze jedno w innym świetle:
Dziś jeszcze raz nocleg na tym samym kempingu obok literki C.
Wcale nie było tak ciepło, bo piękny zdjęciowy wyż oznacza zwykle zimną noc. Mimo odpowiednich śpiworów przydała się narzucona na nas folia NRC szczególnie nad ranem gdy ostatnią rzeczą o której marzysz jest odwijanie się z ciepłego kokonu by ubrać sie w coś jeszcze.
Dzień zaczynam rano od przejrzenia waszego bloga,śledzimy z mamą pilnie waszą wyprawę i zazdrościmy pięknych widoków.
OdpowiedzUsuń