Do zestawu plaż na zachodnim wybrzeżu musiała dołączyć ta najtrudniej dostępna.
Zahartowani opadami oraz poprzednią wycieczką optymistycznie pojechaliśmy w sandałach. (poza tym buty się jeszcze suszyły lub aktualnie ponownie płukały).
Aby zobaczyć poniższy widok czeka Was ok 10 kilometrów wywijastej żwirówki poprzez góry oraz samo zejście w dół błotnistą rynną.
Po uzyskaniu należnych punktów za styl ześlizgiwania się w nieodpowiednim obuwiu - już prawie na dole.
Anawhata w całej okazałości.
Szybko znależliśmy drugą stronę gdzie wiało mgłą znad morza.
I oto poszukiwana dziurka od klucza (keyhole)
Szalejące żywioły.
Żona w szalejącym żywiole.
Widok przez dziurkę od klucza.
Keyhole Anawhata beach South view #theta360 - Spherical Image - RICOH THETA
keyhole Anawhata beach #theta360 - Spherical Image - RICOH THETA
Tak wyglada pniaczek po dotarciu na plażę. Lekko się zużył.
Radosny nastrój jest zaraźliwy.
Wysepka na rzece uchodzącej na plażę. Lub jak kto woli wyrko wikinga.
Z okazji świat ćwiczę lewitację, zapobiegawczo zdjąłem nogawki - na kościołach też są piorunochrony prawda?
I tym optymistycznym akcentem oraz z przytupem..
Czekamy z niecierpliwością na fotki z Kangurolandii
OdpowiedzUsuń