Na poczatek odsłona pierwsza czyli placówka Korei
(tej normalnej) - jest ona nieźle ukryta i na jej ślad trafiliśmy kupując czajnik:)
Młody chłopak z obsługi dyskontu agd zareklamował nam ją - ale samego miejsca wskazać nie potrafił. To jakoby działanie tajemniczej herbatki która go poczęstowano. Sprawa wyglądała tajemniczo.. Odpowiedni drogowskaz (환희정사 ) wypatrzyłem podczas powrotu z jedenej z wycieczek - wystarczyło zobaczyć dokąd wskazuje.
Droga do świątyni zachęca do medytacji - nachylenie miejscami do 20% dalej nie wiemy czy idziemy w ogóle tam gdzie trzeba.
Drogowskaz na drodze pokazuje: 환희정사 potem tablice wskazują: I.B.M. - raczej niewiele.
Te znaki powyżej są już daleko od drogi - wreszcie wiemy że to tu.
Jest coraz bardziej stromo.. dookoła busz i jakieś ślady potoku.
Wreszcie dotarliśmy, oczywiście jest też parking dla gości ale spacerek był miły.
Jesienny park świątynny, w miarę możliwości późnej jesieni w NZ dość zielono.
Świątynia medytacyjna właściwa, czyli drewniany domek na uboczu.
Lampiony podsufitowe z wróżbami/ofiarami/życzeniami (wyjaśnienia były nie po naszemu)
Rozłożyliśmy sobie poduszeczki by pochłonąć atmosferę, było późne popołudnie i wnętrze zachęcało miłym ciepłem i zapachem drewna.
Kilka lotosów przed Budda Hall.
Jak zwykle należało wykonać manewr z obuwiem, tu już na wyjściu.
Altanka widokowa do której zaprosiły nas hmm... mniszki?
Widoki były ładne jednak sprawa tajemniczej herbatki jest wciąż zagadką - trzeba będzie tu jeszcze przyjechac kiedyś.
Odsłona druga czyli: 紐西蘭佛光山 - największa świątynia buddyjska w Auckland (Botany).
No dobra, świątynia nazywa się: Fo Guang Shan i tym razem znaleźć ją łatwo. Zresztą mieliśmy osobiste przewodniczki z Chin i Japonii.
Główny plac i minimalistyczne żywopłoty trawiaste.
Był dzień otwarty więc przewijały się "wycieczki z przwodnikiem" - można było posłuchać co jest gdzie i dlaczego mniej więcej po angielsku.
Tradycyjny dzbanek na kadzidełka.
Dziewczyny idą zadzwonić w dzwon modlitewny i/lub życzeniowy.
Też podejrzewam to samo co w wersji koreańskiej. Tutaj podwieszane do drzewek.
Lampiony zupełnie jak w Japonii. W ogóle ciekawe połączenie motywów Chińskich i Japońskich.
Niezależnie od kraju pochodzenia nawet Budda musi się czasem kimnąć
Nie mam pojęcia co to ale fajne kształty.
Pogadanka z mnichem dla uczniów przystepujących do egzaminów. Posiedzieliśmy i posłuchaliśmy.
A to wejście i wyjście do grobowca tu nazwanego pagodą (no...taka nowoczesna odsłona pagody). Ściany są nieustającymi wodospadami.
Mimo że świątynia jest współczesna to warto ją odwiedzić - kawałek orientu jest tuż za rogiem.
Bardzo ciekawe, malownicze. Religia, a właściwie filozofia buddyjska bardzo pociągająca dla człowieka myślącego! Śmieszne bardzo okoliczności zdobywania info o ciekawych miejscach. Kupujcie więcej Agd,więcej zwiedzili,ha, ha, ha
OdpowiedzUsuń