Na początek małe spostrzeżenie.
Wszyscy mówili nam że jedziemy do kraju owiec, będą wszędzie, jest ich wiecej niż ludzi itp.
Doświadczenia z wojaży po wyspie północnej od Auckland prawie do poziomu Wellington pokazują że swojskie krowy wygrywają o 10 długości ogona, co oczywiście nie znaczy że owiec nie ma.
Owce są.
Jest duzo owiec.:
Jak można się domyślić pojechaliśmy na żelazny punkt niemalże każdej wycieczki po współczesnej Nowej Zelandii:
Ale co to może być? :
Dobra, przecież już i tak wiadomo po tytule:) :
Mimo tłumów daliśmy się namówić na typowe zdjęcie turystyczne:
Tak, to tu. W środku, no cóż - miejsce na green screen i tyle:
Drzewo nad domem Bilba jest.. sztuczne. Całkiem nieźle wygląda ale jak powieje rusza się jakoś inaczej i iluzja znika.
Jęk zawodu wśród małych chłopców wywołały przyklejone modele sera i owoców, ale w końcu to plan filmowy:
Miejsce na imprezę urodzinową:
Żonka kieruję się do pijalni Pod Zielonym Smokiem:
Trunek był całkiem w porządku. Dobre ale, jakiś ciemne piwo, coś lekkiego jasnego i piwo imbirowe do wyboru
Całość jest naprawdę sympatyczna, miejsce nie atakuje cepelią ale oczywiście można nabyć w sklepiku każdy możliwy gadżet. Dojazd jest mozliwy tylko specjalnymi autobusikami i ze zorganizowaną grupą - to w końcu mała farma owiec do której dziennie przybywa ok 2000 osób z całego świata. Ogródki i domki są wspaniałe - miejsce naprawdę wygląda magicznie dzięki pracy wielu ogrodników. Tłumy czuć ale nie jest tak źle i napewno warto choć raz tu dotrzeć.
Wszyscy mówili nam że jedziemy do kraju owiec, będą wszędzie, jest ich wiecej niż ludzi itp.
Doświadczenia z wojaży po wyspie północnej od Auckland prawie do poziomu Wellington pokazują że swojskie krowy wygrywają o 10 długości ogona, co oczywiście nie znaczy że owiec nie ma.
Owce są.
Jest duzo owiec.:
Jak można się domyślić pojechaliśmy na żelazny punkt niemalże każdej wycieczki po współczesnej Nowej Zelandii:
Ale co to może być? :
Dobra, przecież już i tak wiadomo po tytule:) :
Mimo tłumów daliśmy się namówić na typowe zdjęcie turystyczne:
Tak, to tu. W środku, no cóż - miejsce na green screen i tyle:
Drzewo nad domem Bilba jest.. sztuczne. Całkiem nieźle wygląda ale jak powieje rusza się jakoś inaczej i iluzja znika.
Jęk zawodu wśród małych chłopców wywołały przyklejone modele sera i owoców, ale w końcu to plan filmowy:
Miejsce na imprezę urodzinową:
Żonka kieruję się do pijalni Pod Zielonym Smokiem:
Trunek był całkiem w porządku. Dobre ale, jakiś ciemne piwo, coś lekkiego jasnego i piwo imbirowe do wyboru
Całość jest naprawdę sympatyczna, miejsce nie atakuje cepelią ale oczywiście można nabyć w sklepiku każdy możliwy gadżet. Dojazd jest mozliwy tylko specjalnymi autobusikami i ze zorganizowaną grupą - to w końcu mała farma owiec do której dziennie przybywa ok 2000 osób z całego świata. Ogródki i domki są wspaniałe - miejsce naprawdę wygląda magicznie dzięki pracy wielu ogrodników. Tłumy czuć ale nie jest tak źle i napewno warto choć raz tu dotrzeć.
Ja z moimi dzieciami wzdychamy calym sercem! Starsza dostala dzis na urodziny ilustrowana encyklopedie "Swiat tolkienowski", czyta wlasnie "Hobbita", wiec tu piejemy z zachwytu! Usciski!
OdpowiedzUsuń