Przejdź do głównej zawartości

Wyspa południowa - dzień trzynasty

Dzień w którym: Z rana lecimy sobie w kulki, potem nie ma pingwinów i trafiamy do uroczej zatoki obok wulkanu.

Wczesnym rankiem dotarliśmy do słynnej plaży ze sferycznymi kamieniami. Warto tam być z rana bo potem ciężko o puste plenery do zdjęć w tle.



Niektóre kamienie coś wyżarło:


Kilka zastaliśmy na porannym polerowaniu glacy:


Te natomiast są już starsze i radośnie grzybieją:



Po zgrzybieniu nastepuje nieuchronna rozsypka. Pamietajcie - nie wolno zgrzybieć!


Dwa żwirki - muchomorki na kulach:




Niektóre malowniczo erodują w kratkę:


Cmentarzysko przygotowane do sztormowego przemiału:


Z tego powstaje taka paskowa plaża jak poniżej. I tak drodzy oglądacze omówiliśmy cykl życia kamieni Moeraki.


Po drodze miała być plaża z pingwinami, okazało się że miały dziś wolne i zwykle wracają po obiadku późnym popołudniem.
Pozostał spacerek, widoki i dwie wygrzewające się foki.


W drodze na północ jeszcze kółko po zamszonym lesie 5 no może 6 na 10 w skali NZ. Było akurat tyle by nabrać apetytu na obiad.




Po drobnych perypetiach ze znalezieniem miejsca na nocleg: jedno zlikwidowane, na drugim wprost niewiarygodna plaga komarów, pojechaliśmy na wulkaniczny półwysep obok Christchurch. W mętliku poszukiwań umknęło nam jedynie, że jest to miejsce dla kamperów samo-wystarczalnych ale na szczęście nikt się nie czepiał ani dziś ani jutro.


Tu jesteśmy - na dole w pomniejszeniu pozostałości wulkanu.


Po zacumowaniu ruszyliśmy na zwiedzanie zatoki :



Jakiś rodzaj antypodzkiej czapli:



Idziemy sobie spokojnie ładną dróżką patrząc na miasteczko Lyttelton na horyzoncie, a tu WTEM!


....i ściana:


Bardzo ładna gliniana ściana którą sami sobie odkryliśmy i nie mam jej nigdzie jako atrakcji - może i lepiej bo mogłoby już jej nie być:)




Po drodze znalazłem żołędzie systemu Phillips - przystosowane do lokalnych żołędziowkrętów?



I znów zaskakująca zmiana jak na krótki wieczorny spacerek - przed chwilą jeszcze była tu woda ale odpłynęła z księżycem:


Dziś już przedostatnia noc w punkcie "H", jak widać przejechaliśmy spory kawałek i już jesteśmy blisko finiszu.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Nowy lepszy dwudziesty piąty

  Wkleiłem ten słodki obrazek który dostałem dziś od Ani będąc w pracy  Wkleiłem go bo daje on nadzieję. Jak znacie dotychczasową historię psy i koty to wiecie jaka to niespodzianka... A tej nadziei i niespodzianek pozytywnych możemy bardzo potrzebować w nadchodzącym roku.   Trzymajcie się ciepło i do siego Roku!

IIIooooo-iiioooo

Przerywamy normalną transmisję by nadać komunikat specjalny: Dziś w godzinach porannych (mniej więcej po późnym drugim śniadaniu) na podjazd posesji (z niemałym trudem, tyłem i na 16 rat) wtoczył się dziwny pojazd. Najprawdopodobniej doszliśmy do wniosku, że po przekroczeniu pewnego wieku trzeba się samemu odwieźć do lokalnych antypodzkich Tworek bo pomysł jest z tych genialno-wariackich. TAK..to były ambulans. A za wiele wieczorów i weekendów później to będzie pojazd kempingowy, na razie jest ładnie ale pustawo: W skrócie: to FIAT Ducato 2.8 JTD 2008' w automacie i dmc do 5500kg. Czyli w sam raz na prawo jazdy w NZ:) Chłopaki w serwisie postarali się, przegląd zaliczony, drobiazgi zrobione a silnik błyszczy. Więc w na blogu nie zabraknie od teraz relacji z postępów budowy. Jak widać na załączonych obrazkach i już wspominałem wcześniej podróżowanie kamperem chwyciło. Do usłyszenia!