Dzień w którym: Zrobiliśmy TO.
Ciekawe co to będzie, prawda?
Nie będą to ćwiczenia jogi na parkingu w znanej już z wcześńiejszego pobytu miejscowości Athol.
Ani też wygłupy na diabelskim kamieniu po drodze do Queenstown.
Też nie jest to pozowanie nad przepaścią z obuwiem kiwi.
Ani panoramowanie pięknych widoków.
Ani też zjedzenie najwiekszej pizzy świata na dwie osoby:
Ani też nie chodzi o zwiedzanie przyrodniczego sanktuarium naturalnego w Queenstown gdzie w "nocnych" chatkach obserwowaliśmy kiwi.
Cała sprawa rozchodzi się o ten most:
Nad tą rzeką:
Bardzo słynny most:
Skoczyliśmy, obydwoje:
Czy da się opisać skok na bungy? Ja przyznaje się z samego lotu niewiele pamiętam. Wiem tylko że i Ania i obsługa pontonu śmiała się z głupot które krzyczałem dyndając sobie na linie - ale mi tam wtedy było bardzo fajnie.
Wiem już także tyle, że jeśli chcesz zrobić coś takiego to: lepiej żeby było miejsce znane i bezpieczne (to było najsłynniejsze i pierwsze oficjalne na świecie w sumie bezpieczniejsze niż przechodzenie przez ulicę), lepiej nie myśleć za długo przed startem (kolega przede mną odpuścił) no i ważne by mieć z tego frajdę.
Frajda była i oto chodziło.
Skoki były koło Queenstown i zielono-brązowych baloników, a nocujemy przy literce "F"
Ciekawe co to będzie, prawda?
Nie będą to ćwiczenia jogi na parkingu w znanej już z wcześńiejszego pobytu miejscowości Athol.
Ani też wygłupy na diabelskim kamieniu po drodze do Queenstown.
Też nie jest to pozowanie nad przepaścią z obuwiem kiwi.
Ani też zjedzenie najwiekszej pizzy świata na dwie osoby:
Ani też nie chodzi o zwiedzanie przyrodniczego sanktuarium naturalnego w Queenstown gdzie w "nocnych" chatkach obserwowaliśmy kiwi.
Cała sprawa rozchodzi się o ten most:
Nad tą rzeką:
Bardzo słynny most:
Skoczyliśmy, obydwoje:
W celu ochłonięcia udaliśmy się powoli w stronę morza. To akurat całkiem ładny sztuczny zalew na rzece:
Jak zwykle z widokami:
Czy da się opisać skok na bungy? Ja przyznaje się z samego lotu niewiele pamiętam. Wiem tylko że i Ania i obsługa pontonu śmiała się z głupot które krzyczałem dyndając sobie na linie - ale mi tam wtedy było bardzo fajnie.
Wiem już także tyle, że jeśli chcesz zrobić coś takiego to: lepiej żeby było miejsce znane i bezpieczne (to było najsłynniejsze i pierwsze oficjalne na świecie w sumie bezpieczniejsze niż przechodzenie przez ulicę), lepiej nie myśleć za długo przed startem (kolega przede mną odpuścił) no i ważne by mieć z tego frajdę.
Frajda była i oto chodziło.
Skoki były koło Queenstown i zielono-brązowych baloników, a nocujemy przy literce "F"
Jeeeeeeeeee! Normalnie, az ciarki mi przeszly po plecach z tych emocji. Pieknie.
OdpowiedzUsuń