Przejdź do głównej zawartości

Wyspa południowa - dzień dwunasty

Dzień w którym: Może tak w końcu nad (drugie) morze?, dwa pociągi dziennie do nigdzie i konkurs znajdź foczkę na obrazku.


Poranek nad zalewem:


Pozostałości starego mostu w Alexandrze:


Spacerek do Tunnel Beach niedaleko Dunedin - dotarliśmy na druga stronę wyspy czyli teraz jest to Pacyfik i na horyzoncie jakieś 12 tysięcy kilometrów do Chile.




Panoramy plaży pod glinianymi klifami:



Lokalna legenda głosi że dobrej pogodzie z samego czubka klifu można zobaczyć ...zupełnie nic. Ale i tak obydwoje tam wleźliśmy.



Coś tu chyba się rozłazi powoli, to "pęknięcie" to jakieś 10-20 merów w dół:



Na dole kłębi się żywioł:


Ania robi zdjęcia na łuku, to pęknięcie sprzed dwu zdjęć jest z drugiej strony i za parę set lat....




A to już wejście do tytułowego tunelu:


Jak to tunel gdzieś prowadzi, a to gdzieś to samo dno i tony mułu, czyli plaża:


Jeszcze wprawdzie kilka metrów po kamieniach...:


Przeciśnięcie się między głazami...


No i plaża jest:





Akcent Kopenhaski:


Potem oczywiście trzeba wejść z powrotem bo to jedyna droga, chyba że ktoś opanował wspinaczkę skalną pionowo po klifie.




W Dunedin zaczęliśmy słodkie zwiedzanie - rzut oka na fabrykę czekolady Cadbury. Gdy byłem tu ostatnio służbowo to nie miałem zdjęcia bo właśnie atakowały mnie dwie mewy z planu zdjęciowego Hitchcock'a.


Rzut oka pod nogi - facet w szkockich rajtuzach i berecie, drugi lokals Maori z lagą - tak to właściwe miasto:


I w drugą stronę na symbol miasta czyli charakterystyczna stacja kolejowa:


Pociągi wprawdzie odchodzą tylko w sezonie i tylko dwa dziennie - ale jako atrakcja turystyczna bardzo tu ładnie.



W czasach świetności parowozów, rozkwitu przemysłu wydobywczo-drewnianego była to pewnie jedna z głównych stacji kraju.





Drugi symbol miasta to katedra św Pawła. Mimo że jej początki to XIX wiek ale była wielokrotnie przebudowywana i współczesna konstrukcja ma widoczne dwie części; starszą od wejścia gdy na początku XX wieku przebudowę zaczynano i nowszą gdy ją z wysiłkiem i przy braku funduszy i kryzysie ukończono w latach 70tych.


Ołtarz jest najnowszą częścią:


Witraże nad wejściem to rok 1913.



Przypominało nam się że są święta, jak oni wytrzymują tak ubrani w taki upał:


A to już jaszczurka z zaułków miasta - wiem dokładnie gdzie jest bo trafiłem tam przypadkiem służbowo, więc teraz trafiła już na zdjęcie.


Urząd braku samogłosek:


Wśród wszechpanującego upału lecimy dalej wzdłuż morza - dojeżdżając do Moeraki które jest bardzo ładną miejscowością gdzie mało kto dociera jako że słynne kamienie są trochę dalej.


W porcie Ania znalazła kota wygląda na świeżo obudzonego i nie kontaktował:



Żonka wypatruje wielorybów - modele referencyjne obok.



Konkurs: ile foczek znajdziesz na poniższym obrazku?


Dwie podpowiedzi z lornetki:



Wieczór w Moeraki:



Na sam koniec znaleźliśmy plażę w kolorze cegły klinkierowej:








Dziś zwiedzanie w okolicach markera "G" oraz spanie tuż powyżej na kempingu w Moeraki.



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Round the Goory - jeszcze raz

Wilka, jak mówią, ciągnie do lasu.  Obecnie jako że mamy już zaawansowaną jesień można raczej przy okazji dostać w lesie wilka. Jakkolwiek nie patrzeć upatrzyłem sobie pewne wyzwanie do zrealizowania nim ogarnie nas mroźna zima - uhu, ha.: Czyli w dzień dwanaście w nocy dwa - Finowie zakładaliby pod wieczór podkoszulki ale z drugiej strony pewnie by wygineli Grecy....ale do brzegu: Wyzwanie polegało na zrobieniu podobnej rundki jak kiedyś urodzinowo samochodem. Dookoła masywów Pihangi i Tihii, Tongariro z Mt Ngauruohe oraz niemalże wiecznie śnieżnego Ruapehu -  tym razem rowerem . Miało być jak za starych czasów - czyli rower, wszystko ze sobą: namiot ,śpiwór, mata, tratatata i pewnie udowodnienie samemu sobie że jeszcze cały czas mogę.  Taki to syndrom wieku średniego - nic nie poradzisz. Przygotowania do planowanej pętli prawie dwustu kilometrów trwały nieco ale i tak nie obyło się oczywiście bez improwizacji na ostatnią chwilę - tych McGyverowych, co ratują sytuację za pięć dwunast

Jak powiększyć dom o 41%?

Witajcie drodzy oglądacze. Dziś będzie trochę o pomyślnie zakończonej epopei pod nazwą "zadaszenie tarasu" lub jak kto woli powiększenie domu o 18m2. Na początku był...o dziwo projekt (tu już w wersji ostatecznej oczywiście):  A fizycznie... zaczęło się niewinnie gdyż zamierzałem wykorzystać umieszczone uprzednio w ziemi słupy na których wisiały słoneczno-chronne żagle: Projekt na początku przed wizualizacjami 3d  - jak to zwykle bywa - optymistycznie zakładał dodanie trzech słupów przy domu, potem jakieś tam ścianki, dach, okna, szuru-buru i gotowe,  ha, ha, ha. Po zdjęciu misternej żaglowej konstrukcji dwóch kwadratów i trójkąta okazało się że słupy wystawione prawie rok na działanie wiatru, słońca i deszczu wypaczyły się niemiłosiernie i nadają sie albo do prostowania albo do wykopania i na opał.   Po empirycznym sprawdzeniu iż nie da się odwinąć odkręconego na słojach słupa za pomocą namoczonej i suszonej w słońcu owiniętej okrętowej liny, nie pomaga też polewanie wodą or

Wiosenne pożegnania i powitania

 Dopiero po dwu miesiącach jestem w stanie napisać o tym słowo, choć dalej nie łatwo. Bo wkrótce na zdjęciach nie zobaczycie już więcej dwu kotów, więc dlatego.  Po dwóch tygodniach strasznego dla nas czasu postępującej niewydolności nerek odszedł od nas Dizelek.  Ma swoje miejsce już na zawsze pod swojską zasadzoną przez nas brzózką oraz w naszym sercach. Dziś tylko można wspominać te dawne czasy gdy był jeszcze małym kotkiem I nie więcej słowa o tym, bo ciężko na duszy. Tymaczasem czy chcemy czy nie (a może na pocieszenie?) wiosna nadciągnęła powolnymi krokami. Nawet gruba trawa okupująca odpływ z kuchni zakwitła wreszcie oczekiwanymi irysami: Cherry blossom przy rowerowni: Wiosenna sałatka z drzewa nad nami: Gdy już wydawało się że jest ciepło i ładnie znów zaatakowały zimne noce i nawet lokalne przymrozki trawy, a potem znów upał w dzień do podkoszulka i fale deszczu by było nam tu zielono. I nawet śnieg znów uderzył znienacka na wyspę południową u nas odpryskując zimnymi deszczowy