Przejdź do głównej zawartości

Zrób sam Nową Zelandię część III - wojna z imadłem

Chciałem mieć imadło - takie porządne.

Trochę żałuję ze wywaliłem/oddałem te co miałem w Danii, jedno było tez nieco zabytkowo-wspomnieniowe jeszcze z Lublina, sorry tato. Dobra, wiec chciałem duże i pancerne także opcjonalnie jako kowadło bo ja to kujon jestem.
A jako ze udało mi się kiedyś ukręcić jedno takie z g...litu ...to musi być stalowe i wielkie. Okazja nadarzyła się na targu złomu i szmeliwa w Avondale.
Wielkie szczeki zardzewiałego potwora nieruchomo wpatrywały się w niebo wśród rozrzuconych zardzewiałych artefaktów "stoiska' dwóch umorusanych imigrantów na oko gdzieś z okolic Kalkuty. Robiłem dwa podejścia do potwora ale w końcu wraz z wartością dodana w postaci dwu masywnych ścisków stolarskich potwor był mój. Okazyjna cena niestety nie wynikała tylko z poziomu zardzewiałości potwora który wyglądał jak po wiekowym pobycie na dnie Morza Sargassowego.
Szybko okazało się ze klamot ma ustalony szczękościsk na jednym tylko poziomie roboczym - mówiąc dosadniej - jest zakleszczony w cholerę. Był to oczywiście argument przetargowy dla mnie podczas negocjacji. Po sfinalizowaniu transakcji oraz kilku metrach dźwigania porzuciłem pomysł dalszego włóczenia się po targu z tym gadżetem i z ruda ręka od rdzy odniosłem te sztangę do samochodu.





Następny miesiąc spędziłem na radosnym popukiwaniu go tu i owdzie w celu rozruszania. Przyrządziłem tez domowej roboty koktajl Panoramixa - czyli odrdzewiacz-penetrator z acetonu i oleju ATF. Mimo kąpieli w tym specyfiku i obfitego polewania oraz zwłaszcza dalszej argumentacji udarownikiem trzonkowym imadło zamknęło się w sobie na dobre. Próbowałem dobrać się tez do łożyskowania gniazda ale skończyło się na nawierceniu klinow co i tak nie dało zbyt wiele. Dopiero kuracja otwartym ogniem z palnika gazowego (Panie Kmicic - teraz boczków przypieczem!) oraz półtorametrową laga od bagażnika dachowego dala rezultaty pozytywne.

Koromysło wymaga jeszcze rozkręcenia do oporu i paru zabiegów kosmetycznych ale już wiem ze będę miał kawal porządnego żelaza do pracy.

...No i gotowe - w pełni sprawne i ruchome oraz przyśrubowane do stołu Compaq®.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Nowy lepszy dwudziesty piąty

  Wkleiłem ten słodki obrazek który dostałem dziś od Ani będąc w pracy  Wkleiłem go bo daje on nadzieję. Jak znacie dotychczasową historię psy i koty to wiecie jaka to niespodzianka... A tej nadziei i niespodzianek pozytywnych możemy bardzo potrzebować w nadchodzącym roku.   Trzymajcie się ciepło i do siego Roku!

IIIooooo-iiioooo

Przerywamy normalną transmisję by nadać komunikat specjalny: Dziś w godzinach porannych (mniej więcej po późnym drugim śniadaniu) na podjazd posesji (z niemałym trudem, tyłem i na 16 rat) wtoczył się dziwny pojazd. Najprawdopodobniej doszliśmy do wniosku, że po przekroczeniu pewnego wieku trzeba się samemu odwieźć do lokalnych antypodzkich Tworek bo pomysł jest z tych genialno-wariackich. TAK..to były ambulans. A za wiele wieczorów i weekendów później to będzie pojazd kempingowy, na razie jest ładnie ale pustawo: W skrócie: to FIAT Ducato 2.8 JTD 2008' w automacie i dmc do 5500kg. Czyli w sam raz na prawo jazdy w NZ:) Chłopaki w serwisie postarali się, przegląd zaliczony, drobiazgi zrobione a silnik błyszczy. Więc w na blogu nie zabraknie od teraz relacji z postępów budowy. Jak widać na załączonych obrazkach i już wspominałem wcześniej podróżowanie kamperem chwyciło. Do usłyszenia!