Przejdź do głównej zawartości

Kiwi gościnnie: Stany świąteczne cz: XI Wzdłuż wybrzeża lwów

Dziś w planie powolne i relaksacyjne toczenie się drogą numer jeden.

Droga ta to przede wszystkim widoki w okolicach Big Sur wraz z bonusem w postaci lwów morskich.
Droga schodzi wreszcie nad samo wybrzeże, możemy podziwiać ocean i mniej lub bardziej strome wybrzeże (do pełni szczęścia polecamy jednak zrobienie jej w przeciwnym kierunku dla widoków po PRAWEJ stronie).
Osobnym rozdziałem jest część zwana Big Sur gdzie serpentynami i estakadami trasa wiedzie wzdłuż stromego klifu. Sporo jest parkingów  - jadąc na północ ciężko czasem stanąć w upatrzonym balkonie z uwagi na kiepską widzoczność i spory ruch z naprzeciwka.

Większość dnia to relaksacyjna jazda wzdłuż wybrzeża z przerwami na posiłki i widoki.

Pierwszy parking po śniadaniu:






Latało nad nami coś drapieżnego:






Parking obserwacyjny lwów morskich (spore stężenia azjatów):





Przerwa na kawę w Big Sur. Spotkaliśmy lokalnego kolaża mocno w sile wieku co zaowocowało bardzo sympatyczną rozmową. Kolaży było całkiem sporo - od tych odzianych profesjonalnie po weekendowe rodzinki z koszykami. Droga lub raczej pas dla rowerów niestety w formie szczątkowej.





Kolejny parking z widokiem na most:






Sklepik z pamiątkami w Monterey.


 Motel w Santa Cruz:



Bardzo tu kolorowo, a ogrzewanie na wieczór bardzo się przydawało:



To miejsce to nabrzeżne stacjonarne wesołe miasteczko:




Zejście z drewnianego deptaka na plażę:









Plażę przedziela rzeka z widokowym klifem. By do niego się dostać masz do wyboru drogę naokoło albo pełne zanurzenie. Woda dość chłodna ale dzieciaki szalały na deskach w przyboju.


Dwa ujęcia na ten sam półwysep.


Kilka nocnych zdjęć z balkonu:








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Round the Goory - jeszcze raz

Wilka, jak mówią, ciągnie do lasu.  Obecnie jako że mamy już zaawansowaną jesień można raczej przy okazji dostać w lesie wilka. Jakkolwiek nie patrzeć upatrzyłem sobie pewne wyzwanie do zrealizowania nim ogarnie nas mroźna zima - uhu, ha.: Czyli w dzień dwanaście w nocy dwa - Finowie zakładaliby pod wieczór podkoszulki ale z drugiej strony pewnie by wygineli Grecy....ale do brzegu: Wyzwanie polegało na zrobieniu podobnej rundki jak kiedyś urodzinowo samochodem. Dookoła masywów Pihangi i Tihii, Tongariro z Mt Ngauruohe oraz niemalże wiecznie śnieżnego Ruapehu -  tym razem rowerem . Miało być jak za starych czasów - czyli rower, wszystko ze sobą: namiot ,śpiwór, mata, tratatata i pewnie udowodnienie samemu sobie że jeszcze cały czas mogę.  Taki to syndrom wieku średniego - nic nie poradzisz. Przygotowania do planowanej pętli prawie dwustu kilometrów trwały nieco ale i tak nie obyło się oczywiście bez improwizacji na ostatnią chwilę - tych McGyverowych, co ratują sytuację z...

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Jak powiększyć dom o 41%?

Witajcie drodzy oglądacze. Dziś będzie trochę o pomyślnie zakończonej epopei pod nazwą "zadaszenie tarasu" lub jak kto woli powiększenie domu o 18m2. Na początku był...o dziwo projekt (tu już w wersji ostatecznej oczywiście):  A fizycznie... zaczęło się niewinnie gdyż zamierzałem wykorzystać umieszczone uprzednio w ziemi słupy na których wisiały słoneczno-chronne żagle: Projekt na początku przed wizualizacjami 3d  - jak to zwykle bywa - optymistycznie zakładał dodanie trzech słupów przy domu, potem jakieś tam ścianki, dach, okna, szuru-buru i gotowe,  ha, ha, ha. Po zdjęciu misternej żaglowej konstrukcji dwóch kwadratów i trójkąta okazało się że słupy wystawione prawie rok na działanie wiatru, słońca i deszczu wypaczyły się niemiłosiernie i nadają sie albo do prostowania albo do wykopania i na opał.   Po empirycznym sprawdzeniu iż nie da się odwinąć odkręconego na słojach słupa za pomocą namoczonej i suszonej w słońcu owiniętej okrętowej liny, nie pomaga też pol...