Czyli szybki wypad służbowy do Sydney.
Ten wyjazd doskonale wpisał się w kanon typowych służbowych wyjazdów: wyjazd bladym świtem, wprost z samolotu do roboty, praca-lunch-praca i kolacja z ko-łorkerami - pół godzinki dla siebie przed zachodem słońca w hotelu, odsypianie, kolejny dzień szkoleń i ciupasem taksówką na samolot do domu, powrót po północy i kolejna zarwana nocka...
Ale zawsze to AUSTRALIA - oczywiście już chcę tam wrócić na więcej, ale po kolei:
Najpierw wznieśliśmy się nad kraj długiej chmury:
Potem były 3 godziny gdzie było dużo niebieskiego.
Bardzo dużo:
Oho, już cos widać:
Pilot postanowił zrobić dwa kółka więc kawałek Sydney zobaczyłem:
Sporo plaż i pięknie poszarpane wybrzeże:
Widok z biura:
Krótka chwila na zewnątrz:
Krótki spacerek tuż przed zmrokiem, zaraz...chwila. To się nie ściemnia, a idzie burza - w zasadzie już pada! Odwrót do hotelu...
Na szczęście szybko wypadało się i wybrałem się na przechadzkę krajoznawczą którą zatytułuję:
"Australia podobieństwa i różnice z ...USA"
Chodniki nagle kończą się - zwykle w pobliżu przystanku, opcjonalny znak o buszu dookoła jakbyś zapomniał gdzie jesteś:
Instrukcja wsiadania wielkiego człowieka (Aborygen z gigantomanią?) do małego autobusu:
Lewo pas skręca w lewo a prawy - prawo jakbyś zapomniał:
Niespotykanym zagrożeniem (NIEBEZPIECZEŃSTWO) są piesi którym w wyjątkowych przypadkach ustępuję się pierwszeństwa.:
O rany i tu uchodźcy???:
Mój jedyny wieczorny widok z daleka na centrum, byłem w środku nigdzie:
Sprawa uchodźców wyjasniona: chodzi o tę wysepkę na srodku drogi dla bezpieczeństwa - ale kto normalny w ogóle chodzi piechotą?? :
Świąteczne kwiaty:
Coś co mogłoby uchodzić za australijską choinkę:
Przed każdym większym gmachem jest nowoczesna rzeźba z hydrantów:
Tutaj możesz pożegnać swoją ukochaną gdy podwozi cię do pracy, swoją drogą głupi pomysł - wygląda na to że macie w rodzinie za mało samochodów!:
Droga rowerowa malowniczo niknie w buszu i należy nabyć samochód:
W regionie zagnieździły się duże znane firmy:
Wszystko jest opisane DUŻYMI literami:
Kwietnik przed Microsoftem:
Drzewa paprociowe są też tu:
Uwierzcie lub nie, przed chwilą widziałem z tego mostu czubek opery w Sydney... tyle w kwestii zwiedzania - do następnego razu:
Lepsze widoki będą przy wyjeździe prywatnym...ale cóż nie było tak źle!
Ale zawsze to AUSTRALIA - oczywiście już chcę tam wrócić na więcej, ale po kolei:
Najpierw wznieśliśmy się nad kraj długiej chmury:
Potem były 3 godziny gdzie było dużo niebieskiego.
Bardzo dużo:
Oho, już cos widać:
Pilot postanowił zrobić dwa kółka więc kawałek Sydney zobaczyłem:
Sporo plaż i pięknie poszarpane wybrzeże:
Widok z biura:
Krótka chwila na zewnątrz:
Krótki spacerek tuż przed zmrokiem, zaraz...chwila. To się nie ściemnia, a idzie burza - w zasadzie już pada! Odwrót do hotelu...
Na szczęście szybko wypadało się i wybrałem się na przechadzkę krajoznawczą którą zatytułuję:
"Australia podobieństwa i różnice z ...USA"
Chodniki nagle kończą się - zwykle w pobliżu przystanku, opcjonalny znak o buszu dookoła jakbyś zapomniał gdzie jesteś:
Instrukcja wsiadania wielkiego człowieka (Aborygen z gigantomanią?) do małego autobusu:
Lewo pas skręca w lewo a prawy - prawo jakbyś zapomniał:
Niespotykanym zagrożeniem (NIEBEZPIECZEŃSTWO) są piesi którym w wyjątkowych przypadkach ustępuję się pierwszeństwa.:
O rany i tu uchodźcy???:
Sprawa uchodźców wyjasniona: chodzi o tę wysepkę na srodku drogi dla bezpieczeństwa - ale kto normalny w ogóle chodzi piechotą?? :
Świąteczne kwiaty:
Coś co mogłoby uchodzić za australijską choinkę:
Przed każdym większym gmachem jest nowoczesna rzeźba z hydrantów:
Tutaj możesz pożegnać swoją ukochaną gdy podwozi cię do pracy, swoją drogą głupi pomysł - wygląda na to że macie w rodzinie za mało samochodów!:
Droga rowerowa malowniczo niknie w buszu i należy nabyć samochód:
W regionie zagnieździły się duże znane firmy:
Drzewa paprociowe są też tu:
Uwierzcie lub nie, przed chwilą widziałem z tego mostu czubek opery w Sydney... tyle w kwestii zwiedzania - do następnego razu:
Lepsze widoki będą przy wyjeździe prywatnym...ale cóż nie było tak źle!
Komentarze
Prześlij komentarz