Dzień w pracy w którym zrobiłeś już wszystko i niewiele więcej się dzieje. W taki dzień grzebię po internecie mniej lub bardziej kreatywnie. Ja zwykle po przeczytaniu "swojej prasówki dziennej" cumuje w okolicach google maps i zwiedzam dalszą lub bliższą okolicę. Zostało mi to chyba z czasów gdy w deszczowy dzień bunkrowałem się u babci na wakacjach w "bazie" z poduch kanapowych i koca by przeglądąć z latarką ogromny atlas świata formatu chyba A2 i mapami rozkładanymi na trzy stronice. Więc pewnego zimowego popołudnia radośnie przeszukiwałem sobie meandry południowej Australii. Zaciekawiła mnie wyspa kangurza w rejonie Adelaide. Dlaczego kangurza, może występują one tam w tak dużym stężeniu że wyżarły króliki i dingo? Może dlatego że.... Nie było mi dane odpłynąc w dalsze gdybania bo zadzwonił telefon: "Dałbyś radę za parę tygodni zainstalować i wytrenować ...blabla-korpo-gadka..... ale w Australii bo nie ma komu pojechać, ...blabla-korpo-gadka......