Przejdź do głównej zawartości

Szczwana gżegżółka - Sly Cuckoo

 Wiem, bywam złośliwy.




Ale przecież to świetna nazwa dla łodzi w Nowej Zelandii,  no i dopisałem przecież tłumaczenie.

Podpinamy i jedziemy na dziewiczy rejs:


Szybko i sprawnie dzięki treningowi na podwórku postawiliśmy maszt


I spławiliśmy jednostkę nie topiąc ani samochodu ani pobocznych komponentów.


Wiaterek był rekreacyjny w sam raz na pierwszy raz.















Na środku zatoki zaskoczyła nas flauta więc skorzystałem z okazji na kąpiel:


Woda jest super 


Tutaj usiłuję pchać gżegżółkę za pomocą przedłużacza steru:





Dalej nic nie wieje:


Na te okoliczność przydało się rozważnie zabrane wiosło i wygodne miejsce na pływaku do aplikacji napędu manualnego. 


Potem powiało na tyle że godnie zawinęliśmy do kei już bez pagaja. Na pierwszy raz wystarczy - już wiemy co i jak i wkrótce wracamy na dalszą przejażdżkę z większą dokumentacją fotograficzną.


W pracy urządziłem konkurs na wymawianie nazwy łodzi, na razie wygrała znajoma kanadyjka:

"Shhhchuuana Gsheshooka" !!!!

Komentarze

  1. Duzo ludzi pyta co tam jest napisane i co to za jezyk ?
    Nazwa typowo Nowo zelandzka hihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, noo...na razie niewiele widziało ale nadrabiamy. Moje weekendy są poza normalnymi więc nie mamy tłumów dookoła co ma swoje zalety.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Nowy lepszy dwudziesty piąty

  Wkleiłem ten słodki obrazek który dostałem dziś od Ani będąc w pracy  Wkleiłem go bo daje on nadzieję. Jak znacie dotychczasową historię psy i koty to wiecie jaka to niespodzianka... A tej nadziei i niespodzianek pozytywnych możemy bardzo potrzebować w nadchodzącym roku.   Trzymajcie się ciepło i do siego Roku!

IIIooooo-iiioooo

Przerywamy normalną transmisję by nadać komunikat specjalny: Dziś w godzinach porannych (mniej więcej po późnym drugim śniadaniu) na podjazd posesji (z niemałym trudem, tyłem i na 16 rat) wtoczył się dziwny pojazd. Najprawdopodobniej doszliśmy do wniosku, że po przekroczeniu pewnego wieku trzeba się samemu odwieźć do lokalnych antypodzkich Tworek bo pomysł jest z tych genialno-wariackich. TAK..to były ambulans. A za wiele wieczorów i weekendów później to będzie pojazd kempingowy, na razie jest ładnie ale pustawo: W skrócie: to FIAT Ducato 2.8 JTD 2008' w automacie i dmc do 5500kg. Czyli w sam raz na prawo jazdy w NZ:) Chłopaki w serwisie postarali się, przegląd zaliczony, drobiazgi zrobione a silnik błyszczy. Więc w na blogu nie zabraknie od teraz relacji z postępów budowy. Jak widać na załączonych obrazkach i już wspominałem wcześniej podróżowanie kamperem chwyciło. Do usłyszenia!