Przejdź do głównej zawartości

Przeprowadzka na horyzoncie tej zimy

Będzie się działo, oj będzie.

Ostatnim dniem w Auckland będzie 9 sierpnia 2020. Przeprowadzamy się na dobre do Turangi.

To znaczy że przez ten miesiąc musimy ogarnąć wszystko i jeszcze więcej, a w szczególności:

  1. dokończenia izolacji i sufitów 
  2. skończenie łazienki do stanu użytkowego
  3. skończenie przynajmniej głównego pokoju by dało się w nim jakoś mieszkać. Tak wiem mamy vana stacjonarnego, więc jak coś - damy radę. Zresztą i tak damy...
  4. doprowadzenie kuchni do stanu gotowalności, a nie składzika narzędziowego z opcją smażenia jajecznicy.

Nad punktem pierwszym już prawie mogę odtrąbić pełne zwycięstwo: Sufity - ta niekończąca się walka z kolejnymi płytami gipsu, folią termiczną oraz farfoclami izolacji -  dobiegła końca. Na deser wycięcie nad kominkiem i kopuła nad prysznicem - oba miejsca dostały na razie  osłony z pianki by nie ciągnęło po plecach.

Punkt drugi też wygląda już nienajgorzej: Elektryka łącznie z oświetleniem korytarza już gotowa, w łazience są dwa halogeny, wyciąg wentylatorowy, przygotowana linia do sauny z wyłącznikem oraz dodatkowe oświetlenie nad miejscem na lustro. Ściana sąsiadująca z pokojem dostała wgłębione szafki na akcesoria toaletowe, a kawałek ścianki przy wejściu do kabiny ma już w jednej części wmurowane luksfery.
Dużym projektem jest jeszcze kawąłek ścianki działowej oraz wprawienie drzwi, owszem widoki na kuchnię i ogródek wprost z tronu są kuszące ale wiadomo... 

 Punkt trzeci - tu już w swojej kolejce czeka w paczkach podłoga. Po jej położeniu wróci na moment stara wykładzina bo ściany trzeba wykończyć i pomalować. Dobrze by było przed wniesieniem łóżka:)

Punkt czwarty to odgruzowywanie składziku i przystosowanie zastanych mebli kuchennych do przynajmniej tymczasowego użytku - płytki na podłogę mimo że już czekają pewnie nie wcisnę do harmonogramu. Osobną zagadką jest ujęcie wody w kuchni - ma gdzieś osobny zawór który muszę jakoś znaleźć jeśli planujemy mieć tam ciepłą wodę choćby i z podrzewacza.


Z bonusów - a jest nimi sauna oraz wykończenie dwu pokoi - tu będziemy lecieć już mieszkając - na wszelkie dobra mamy dwie szopy i vana. 

Taki plan.

Teraz na rozluźnienie atmosfery trochę obrazków z frontu:



Cytryny nam już dojrzewają.



Kwaśną niepsodzianką innego rodzaju była potrzeba rozebrania ponownie kawałka ściany by uzyskać trochę luzu na kablu dla włącznika do sauny. Nie dało rady inaczej...



Mały Tardis (czy też yellow kiwi) przejął funkcję dowożącej ciężarówki. Jest bardzo dzielny, w nagrodę dostał remont hamulców i wymianę płynów łącznie z olejem w skrzyni biegów.



Zima w Turangi




Półki wchodzące w ścianę wg własnego pomysłu. Wykonane ze szlifowanych kawałków futryn od królewskich dwuskrzydłowych drzwi do toalety.



Wyciąg wentylatorowy nad prysznicem, ta część eksperymentalnie na podwójnej płycie ze spienionego PCV.



Podłączenie obu świateł w łazience i wentylatora - i zadziałało za pierwszym razem.


Przedpokój ma już nowe halogenowe światło włączane tam gdzie powinno - czyli na ściance łazienki. Widać też zaczyn wmurowanej ścianki z luksfer z odzysku (mój wspaniały dostawca: czyli Recycle and Refuse Station w Henderson)


Wspomniane dwa nowe halogeny sufitowe oraz osobne oświetlenie nad lustrem włączane już w środku. W centrum drzwi do sauny luzem na razie prowizorycznie zaizolowane.


Z tyłu domu zrobiłem porządny składzik na drewno i metale ciężkie oraz te lżejsze. Po wydłubaniu tego co tu już leżało z liści i slimaków - tym razem na stelażach.



Kultowa nadbudówka od pickupa która robiła za lądowisko dla drona znalazła zastosowanie. Oparta od szopę i na podwyższeniu robi za schowek na lakierowane drewno i podłogi PCV - te co w vanie i zdobyczne.

------dodane dzień później------


Dodatek pogodowy:



Oho...




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Round the Goory - jeszcze raz

Wilka, jak mówią, ciągnie do lasu.  Obecnie jako że mamy już zaawansowaną jesień można raczej przy okazji dostać w lesie wilka. Jakkolwiek nie patrzeć upatrzyłem sobie pewne wyzwanie do zrealizowania nim ogarnie nas mroźna zima - uhu, ha.: Czyli w dzień dwanaście w nocy dwa - Finowie zakładaliby pod wieczór podkoszulki ale z drugiej strony pewnie by wygineli Grecy....ale do brzegu: Wyzwanie polegało na zrobieniu podobnej rundki jak kiedyś urodzinowo samochodem. Dookoła masywów Pihangi i Tihii, Tongariro z Mt Ngauruohe oraz niemalże wiecznie śnieżnego Ruapehu -  tym razem rowerem . Miało być jak za starych czasów - czyli rower, wszystko ze sobą: namiot ,śpiwór, mata, tratatata i pewnie udowodnienie samemu sobie że jeszcze cały czas mogę.  Taki to syndrom wieku średniego - nic nie poradzisz. Przygotowania do planowanej pętli prawie dwustu kilometrów trwały nieco ale i tak nie obyło się oczywiście bez improwizacji na ostatnią chwilę - tych McGyverowych, co ratują sytuację z...

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Jak powiększyć dom o 41%?

Witajcie drodzy oglądacze. Dziś będzie trochę o pomyślnie zakończonej epopei pod nazwą "zadaszenie tarasu" lub jak kto woli powiększenie domu o 18m2. Na początku był...o dziwo projekt (tu już w wersji ostatecznej oczywiście):  A fizycznie... zaczęło się niewinnie gdyż zamierzałem wykorzystać umieszczone uprzednio w ziemi słupy na których wisiały słoneczno-chronne żagle: Projekt na początku przed wizualizacjami 3d  - jak to zwykle bywa - optymistycznie zakładał dodanie trzech słupów przy domu, potem jakieś tam ścianki, dach, okna, szuru-buru i gotowe,  ha, ha, ha. Po zdjęciu misternej żaglowej konstrukcji dwóch kwadratów i trójkąta okazało się że słupy wystawione prawie rok na działanie wiatru, słońca i deszczu wypaczyły się niemiłosiernie i nadają sie albo do prostowania albo do wykopania i na opał.   Po empirycznym sprawdzeniu iż nie da się odwinąć odkręconego na słojach słupa za pomocą namoczonej i suszonej w słońcu owiniętej okrętowej liny, nie pomaga też pol...