Jesienna kwarantanna na szczęście po złagodzeniu restrykcji pozwoliła na drobne wycieczki krajoznawcze.
Na poczatek znależliśmy jesień tuż za rogiem w postaci ekwiwalentu kasztanów.
"Coś" w rodzaju kasztanów na klonie, który klonem nie jest, a w zasadzie to: "Liquidambar sweetgum" Liscie za to jakieś znajome.
Jesień też odzaczyła się już na betonowych podjazdach:
Moja scieżka spacerowa w postaci "czterech rezerwatów w okolicy" razem jakieś 5km spaceru pętlą poprzez 4 ostoje parków między osiedlami domków.
Przerwa na kota:
Kolejna wycieczka już rowerowa na wulkanik Roskill moutain i odkrywanie południowej ścieżki rowerowej wzdłuż austostrady.
Dojeżdża się nad całkiem ładną zatokę Onehunga. Bardzo kulturalnie cały czas ścieżkami - lecz wspomaganie elektryczne to niemalże przymus bo przewyższenia są miażdżące.
I kolejna wycieczka tym razem samochodowo-piesza na znane już Whatipu oraz szlak jaskiniowy. Gdy byłem tam poraz pierwszy lata temu okazało się że przegapiłem kilka z nich. Teraz udało się zwiedzić je razem.
Nadprzewodnik po jaskiniach:
Widok na rozlewiska ciągnące się aż do plaży:
Znajoma plaża, był też latawiec ale wiatr nie współpracował i trzeba było szybko dać spokój. Za to zaczerpnąłem słój wulkanicznego piasku do polerowania wydruków 3d:)
I bonusowe zdjęcie moich wyjazdów "przed pracą", czyli rowerem na górski szlak na Exhibition Drive. W tę i z powrotem ok 8km z ładnymi widokami na budzące się miasto.
Komentarze
Prześlij komentarz