Udało się wyszukać ciężki i solidny - a co najważniejsze firmowy uchwyt na rowery do 60kg.
Zamiast 169$ kosztował nas 40$ - i tak sporo jak na ceny ulubionego złomu ale faktycznie nikt go nigdy nie użył.
Niestety jest on przystosowany do zamocowania na kuli hakowej od przyczepy.
Po odpytaniu lokalnych certyfikowancyh instalatorów wyszło nam że zaistalowanie tego do vana nie jest takie proste z uwagi na niestandardową nadbudowę, co oczywiście wiązało się że zamiast typowych 400-500$ za zaczep z kablami trzeba będzie dorabiać specjalne ramiona itp. Minimum półtora tysiąca albo i więcej.. Jako że i tak już przy pełnym naładowaniu balansujemy na granicy maksymalnej ładowności ciągnięcie czegokolwiek i tak byłoby dyskusyjne.
Postanowiłem zamocować bagażnik do haka bez mocowania do miejsca podpiecia przyczepy...
Kolejnym znaleziskiem który przypieczętował decyzję było, a raczej była, sama odkręcana kula do haka zabezpieczona wielką śrubą 30-tką. Znaleziona w Salvation Army Family Store za 10$.
Mając to wszystko w zanadrzu rozpocząłem kolejny projekt:
Po roznitowaniu blaszango zabezpieczenia tylnej burty mogłem dokładnie zaplanować miejsce zamocowania uchwytu by przechodził przez pogrubioną część a najważniejsze nie mógł się obrócić pod ciężarem stojaka.
Dla pewności jak widać to na dalszych zdjęciach dodałem wzmocnienie poniżej.
W środku czarnej tuby siedzi kula hakowa na sztywno zablokowana śrubami - odkręcamy tę dolną - bo łatwiej.
Na górze zaś udało się dopasować coś co kiedys było stojakiem na coś w stylu laski ortopedycznej lub kul. Miałem w szufladzie z demontażu ambulansu:
Po rozcięciu i odgięciu oraz zamocowaniu do drzwi stojak pięknie tam wskakuje. Aby wybić mu z głowy inne wybryki zabezpieczam mocowanie szeroką taśmą rzepową.
Dodatkowo w miejscach wklęsłości na światła założyłem punkty mocowań odciągów.
Pierwszy większy rejs z dwoma rowerami do Turangi. Dałem nawet płytkę odblaskową i jestem i tak bardziej legalny niż 99% rowero-wozów. W NZ na "miastowych" dystansach mało kto przejmuje się zasłonietymi światłami czy tablicą, no ale my jeździmy 340km w jedną stronę...
Przy pierwszych próbach światła niestety jakkolwiek nie manewrowaliśmy rowerami zdawały się czasami przysłaniane szczególnie z prawej. Dodałem więc dodatkową parę na bocznych odbojnikach. Na początku chciałem je dac na górze ale po doczytaniu się w przepisach wyszło że na tej wysokości można tylko wtedy gdy nie ma innego wyjścia, a było i to łatwiejsze.
Pod te diody do oświetlenia tablicy podpiąłem wsteczny:)
Kable od wewnątrz wymagały trochę pracy:
Zamiast 169$ kosztował nas 40$ - i tak sporo jak na ceny ulubionego złomu ale faktycznie nikt go nigdy nie użył.
Niestety jest on przystosowany do zamocowania na kuli hakowej od przyczepy.
Po odpytaniu lokalnych certyfikowancyh instalatorów wyszło nam że zaistalowanie tego do vana nie jest takie proste z uwagi na niestandardową nadbudowę, co oczywiście wiązało się że zamiast typowych 400-500$ za zaczep z kablami trzeba będzie dorabiać specjalne ramiona itp. Minimum półtora tysiąca albo i więcej.. Jako że i tak już przy pełnym naładowaniu balansujemy na granicy maksymalnej ładowności ciągnięcie czegokolwiek i tak byłoby dyskusyjne.
Postanowiłem zamocować bagażnik do haka bez mocowania do miejsca podpiecia przyczepy...
Kolejnym znaleziskiem który przypieczętował decyzję było, a raczej była, sama odkręcana kula do haka zabezpieczona wielką śrubą 30-tką. Znaleziona w Salvation Army Family Store za 10$.
Mając to wszystko w zanadrzu rozpocząłem kolejny projekt:
Po roznitowaniu blaszango zabezpieczenia tylnej burty mogłem dokładnie zaplanować miejsce zamocowania uchwytu by przechodził przez pogrubioną część a najważniejsze nie mógł się obrócić pod ciężarem stojaka.
Dla pewności jak widać to na dalszych zdjęciach dodałem wzmocnienie poniżej.
W środku czarnej tuby siedzi kula hakowa na sztywno zablokowana śrubami - odkręcamy tę dolną - bo łatwiej.
Dużo farby antykorozyjnej:
Po rozcięciu i odgięciu oraz zamocowaniu do drzwi stojak pięknie tam wskakuje. Aby wybić mu z głowy inne wybryki zabezpieczam mocowanie szeroką taśmą rzepową.
Pierwszy większy rejs z dwoma rowerami do Turangi. Dałem nawet płytkę odblaskową i jestem i tak bardziej legalny niż 99% rowero-wozów. W NZ na "miastowych" dystansach mało kto przejmuje się zasłonietymi światłami czy tablicą, no ale my jeździmy 340km w jedną stronę...
Przy pierwszych próbach światła niestety jakkolwiek nie manewrowaliśmy rowerami zdawały się czasami przysłaniane szczególnie z prawej. Dodałem więc dodatkową parę na bocznych odbojnikach. Na początku chciałem je dac na górze ale po doczytaniu się w przepisach wyszło że na tej wysokości można tylko wtedy gdy nie ma innego wyjścia, a było i to łatwiejsze.
Pod te diody do oświetlenia tablicy podpiąłem wsteczny:)
Komentarze
Prześlij komentarz