Atrakcja kajakowa na swiąteczny wolny piątek - czyli wiosłowanie po basenie Orakei
Bardzo łatwo udało się znaleźć dobre miejsce do spławienia się - zaparkowaliśmy tuż przy samej rampie.
Płyniemy na rundkę po jeziorze i kanałach.
Oczywiście znów mamy farta bo jest odpływ i gdyby nie poniższa śluza moglibyśmy się pobawić w błotku robiąc babki wiosłami.
Basen Orakei jest odizolowany praktycznie od pływów no i ma fajne wyskakujące latające rybki.
Szkoda że nie udało się upolować zdjecia wyskakujących ryb - a skaczą na prawie metr w górę. Przy odpowienim szczęsciu i miejscu postoju złapalibyśmy pewnie jakąś do kajaka. Za to łapalismy ładne widoki.
We wschodniej części zbiornika są dwa rozdzielające się kanały z kładkami dla pieszych:
Domy usytuowane tu osiągają pewnie zawrotne ceny - to prawie centrum miasta:
By spławić się z mielizy użyliśmy wioseł i nóg:
Z prawej stronie mniej więcej tak samo ale krócej, no i pod słońce.
Cisza i spokój:
Po tym doświadczeniu wróciliśmy na jezioro chcąc opłynąć je od drugiej strony. Już w drodze do kanałów natykaliśmy się na pływającą motorówkę z narciarzem wodnym którą omijaliśmy szerokim łukiem.
Tym razem zaraz za cyplem pojawiała się ona znów zawijając rundkę przed naszym dziobem. Odczekaliśmy chwilę i powiosłowaliśy za cypel.
Tutaj należało by napisać:
Wtem!
Za załomem skałek ukazała się przystań pełna ludzi, transparentów, skocznej muzyki oraz konferansjera ekscytującego się nieznaną nam imprezą. Strome zbocze klubu żeglarskiego były zasłane publicznością wiwatującą na nieznane nam widowisko. Po zbliżeniu się do pomostu postanowiliśmy dyskretnie przemknąć się wzdłuż wybrzeża gdy tuż za nami przeleciała z łoskotem kolejna motorówka z narciarzem wodnym rozkołysując naszą jednostkę. Zobaczyliśmy jakieś poruszenie na trybunach i na pomost wleciał człowiek w klapkach i kapoku z jakimiś papierami wymachując rękami w naszą stronę. Zostaliśmy dość stanowczo acz z uśmiechem i uprzejmie poinformowani że wjechaliśmy radośnie na międzynarodowe mistrzostwa w akrobacjach na nartach wodnych przecinając tor wodny imprezy. Skorzystaliśmy z rady ponownego przecięcia toru w kierunku środka jeziora i puszczając kolejnego narciarza w trybie bardzo przyśpieszonym i przy domniemanym dopingu ze strony publiki, opuściliśmy teren. Aby zdążyć przed kolejnym zawodnikiem raźno machaliśmy wiosłami przy okazji śmiejąc się z całego ambarasu.
Być może jesteśmy gdzieś tam w relacji z Auckland Waterskinationals :) jako przerywnik, a może puścili wtedy reklamy?
https://auckland.waterskinationals.nz
Komentarze
Prześlij komentarz