Dziś nadeszła ta wyczekiwana chwila. Chwila dla której wylewaliśmy hektolitry potu i zdarliśmy setki zelówek...znaczy eem może trochę przesadzam ale jakiś tam program treningowy zrobiliśmy dzielnie. Wzieliśmy udział w John West Traverse 12 km z przebiegiem przez most który normalnie nie jest dostępny dla pieszych. W ten jedyny dzień rano przebiegają po nim maratoniści, wkrótce po tym pół-maratonisci no i przed 10 rano grupa Traverse czyli my. Kilka zdjęć wyłowiliśmy na stronach fotografów w postaci próbek które można za odpłatnościa zamówić w pełnej rozdzielczości - tu jako miły dodatek. Rano było dość chłodnawo - dojechaliśmy autobusem na drugą stronę mostu. Lecą pół-maratoniści: Na nas czas - kawałek autostrady Northern Motorway z panoramą miasta i rozlewiskami pływowymi Shoal Bay: Lecimy po moście: Żonka z widokiem na metropolię: W tle dwa wygasłe wulkany: Widoczek ustrzelony z biegu: To już po drugiej stroni...