Przejdź do głównej zawartości

Za chwilę dalszy ciąg programu

Jak zwykle pełen atrakcji niespodziewanych służbowy wyjazd za miedzę.
Ale nie martwcie się - aspekty niedospanych nocy, użerania się z dentystami i krnąbrnym oprogramowaniem oraz nieczułymi złośliwymi maszynami pominę tylko niniejszą notką. Niech będzie jak na książce z twarzami - słoneczko, palemki i relaks.

Jako że swoje relaksy w Melbourne uprawiałem głównie w godzinach wczesno-porannych lub (bardzo) późno popołudniowych więc zdjęcia raczej o tej porze lub żadne. Bo zwykle już spałem z płonną nadzieją że jutro zadziała. Ale to historia z happy endem jest więc - no worries.



Melbourne gdy ranek się budzi..


Oraz gdy słońce już ucieka.


Bardzo swojskie są tramwaje.



Losowy park w pobliżu hotelu w sam raz na poranny spacerek.







Przemieszenia między Sydney i Melbourne nad górami.



No i z powrotem w stolicy - jakby znajoma okolica.



Znalazłem legendarną siedzibę TYCH masonów. Teraz pora na cyklistów...:


Są i cykliści w wersji Australijskiej!
Wszystko sie zgadza - właściwa pozycja:


Po lekkim zamieszaniu ze strefami czasowymi wyszedłem radośnie z biura w Sydney już o 15 myśląc że jest 17...Zacząłem dzień nieprzyzwoicie rano więc pewnie dlatego. A pozwoliło mi to zobaczyć trochę słońca i okoliczną wiosnę:







Ja wszystko rozumiem... ale MARIAN ty tu?

Komentarze

  1. Marian ty tu?prawie się posikałam ze śmiechu brawo! Nasza władza powinna odprawić modły dziękczynne bo masoni uciekli z naszego raju tam, gdzie cykliści jeżdżą do góry nogami! Na szczęście przyroda zachwyca!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

IIIooooo-iiioooo

Przerywamy normalną transmisję by nadać komunikat specjalny: Dziś w godzinach porannych (mniej więcej po późnym drugim śniadaniu) na podjazd posesji (z niemałym trudem, tyłem i na 16 rat) wtoczył się dziwny pojazd. Najprawdopodobniej doszliśmy do wniosku, że po przekroczeniu pewnego wieku trzeba się samemu odwieźć do lokalnych antypodzkich Tworek bo pomysł jest z tych genialno-wariackich. TAK..to były ambulans. A za wiele wieczorów i weekendów później to będzie pojazd kempingowy, na razie jest ładnie ale pustawo: W skrócie: to FIAT Ducato 2.8 JTD 2008' w automacie i dmc do 5500kg. Czyli w sam raz na prawo jazdy w NZ:) Chłopaki w serwisie postarali się, przegląd zaliczony, drobiazgi zrobione a silnik błyszczy. Więc w na blogu nie zabraknie od teraz relacji z postępów budowy. Jak widać na załączonych obrazkach i już wspominałem wcześniej podróżowanie kamperem chwyciło. Do usłyszenia!

Nowy lepszy dwudziesty piąty

  Wkleiłem ten słodki obrazek który dostałem dziś od Ani będąc w pracy  Wkleiłem go bo daje on nadzieję. Jak znacie dotychczasową historię psy i koty to wiecie jaka to niespodzianka... A tej nadziei i niespodzianek pozytywnych możemy bardzo potrzebować w nadchodzącym roku.   Trzymajcie się ciepło i do siego Roku!