Przejdź do głównej zawartości

Kilka letnich różności

 Szybki przegląd paru letnich luźnych fotografii nie powiązanych z żadną większą historyjką obyczajową.

Na sam początek jednak w kwestii wsparcia drobny sygnał gdzie może się udać rosyjski okręt gdy kiedykolwiek zdarzy mu się tu wpłynąć, 


oraz uprzejmie przypominamy, iż umocnienia brzeżne dalej istnieją i ciepłe powitanie jest dość realne.Tych gości nie zapraszamy.


Zaczynamy po raz drugi, tym razem smacznie:


To jest lokalny rodzaj ogórka - w środku normalnie ogórkowy i nawet też bywa lekko gorzkawy...

Dostaliśmy od znajomego z ogródka.


Oto nasz dach przed i po szlifowaniu i gruntowaniu:


Co oczywiście oznacza że łaziłem na nim tydzień "na kraba" najpierw szlifując to rude (co ciekawe wykwitło głównie na szczytach falistej blachy), potem zabezpieczając "konwerterem rdzy" a następnie pełzając ciapałem farbę gruntującą. Nie chciałem testować ile tak naprawdę wytrzymają legary oraz nieznana mi blacha więc każde większe skrzypnięcie rozpłaszczało mnie do parteru. Wpadnięcie na strych od tej strony przy obecnej dostępności fachowców od napraw dachów oznaczało by spore problemy. Przy sporym upale dało się pracować tylko rano po zejściu rosy i wieczorem - a mimo to czułem się na koniec dnia jak frytka na dnie piekarnika. Na razie podkład jest szaro-biały co wygląda już całkiem nieźle no i  co najważniejsze, zabezpiecza teren przed zimą.


Rzut oka z dala i przy okazji płynne przejście do następnej nowości czyli pergoli saunowej.

Pergola oczywiście po to by móc wieczorną porą wyjść sobie na szybki orzeźwiający prysznic bez degradacji anglosaskich uczuć obyczajowych co bardziej wścibskich sąsiadów mimo iż generalnie wiadomo że: jedna połowa ma z grubsza to samo, a druga i tak już widziała.


Skąd dziwny kąt poprzeczek ? - a jest on zgodny z tym od strony wejścia co oczywiście wymagało 201 pomiarów i przymiarki do doktoratu z trygonometrii. Oczywiście że mogłem kupić prostą kratkę w sklepie ale ja nie jestem normalny. 


W celu zalesienia obrysu posadziliśmy specjalne pnące jaśminy które na razie są zmotywowane do przyszłego efektu za pomocą rozwieszonej od wewnątrz siatki maskującej. Bo lato latem, a może i już jesień i wkrótce sezon.

Nasz samochód dojrzał już do sprzedaży w Polsce i przebił magiczną barierę 200 tysięcy km. Co oznacza, że przejechałem już tu w "pijanym kierunku" prawie dziewięćdziesiąt tysięcy.


Żartuję, nie sprzedam nawet za milion, jest wspaniały.

Jako że dom remontujemy powoli od góry i zaczęliśmy od dachu to kolej nadeszła na te trójkątne elewacje co urodą nie grzeszyły. Trzeba było się już jednak zdecydować ja jakiś docelowy kolor. W niedalekiej przeszłości podobały nam się bardzo domy w stylu Szwedzko-Norweskim w jak się okazało niedostępnym tu kolorze "falu red". Kolor ten oczywiście w Skandynawi pewnie związany jest z jakimś dorszem oraz barwnikiem z ochry tu zaś nikt o czymś takim nie słyszał.


Coś mniej więcej w ten deseń.

Próby odtworzenia koloru okazały się dość trudne bo sklepy z farbami mimo dostarczenia wartości składowych koloru w formacie RGB, CMYK czy też HEX uparcie odmawiały współpracy. Sugerowali dostarczenie ewentualnie próbki fizycznej ale zniechęcony perspektywą wysyłania kurierem kawałka ściany ze Szwecji którą jakiś znajomy musiał by pewnie skądś ukraść postanowiliśmy dobrać kolor z palet tu istniejących.

Oczywiście wiadomo, że nie damy rady przekonwertować podwójnego garażu obłożonego cementowym sidingiem instalowanym na podwójnym gazie podczas trzęsienia ziemi w szwedzki dom za pomocą kubła nawet najlepiej dobranej farby i kilku desek.

Ale co tam, zawsze warto próbować zrobić coś ładniejszego.

Najpierw metodą kolejnych przybliżeń zawęziliśmy wybór do pięciu propozycji które na szczęście można nabywać w małych testowych pojemnikach:


Od lewej: Pohukutawa, Salsa, Paprika, Half Pohukutawa i Hot Chili

Zadanie dość karkołomne bo kolor wygląda zupełnie inaczej na mokro, inaczej z rana i wieczorem i po kolejnych warstwach. 

Nie będę was trzymał w niepewności, oto gotowe poddasze bądź szczyt z nowymi wywietrznikami:


Kolor: Salsa

Jak widać łatam i cementuje też ukruszone elementy elewacji - te oba okna są do wywalenia docelowo w czerwcu więc po tej stronie tyle po mnie bo będzie się tu działo wczesną zimą i szkoda roboty jak będą sporo jeszcze rozwalać. Jak firmy okiennej oczywiście nie rozłoży pączkująca pandemia itp.

W pracy sporo roboty jak na przykład rozplątanie tego:



Ale miałem czas też na własne projekty jak na przykład interaktywny panel gdzie każdy może zobaczyć czego można spodziewać się na jednym ze szlaków. W pełni 360 stopni oczywiście, obudowa zaprojektowana i wydrukowana samodzielnie w roli wyświetlacza kurzący się do tej pory na półce googlowy tablet.


 

W roli głównej jestem we własnej osobie gdzie z uwagi na ograniczenia sprzętowe kamery (25 min filmu max) pokonuję godzinną trasę w 22 minuty i leci to sobie tak pętli.


A i jeszcze w ramach rękodzieła do sauny zrobiłem wiaderko po dostaniu od Żonki odpowiedniej łyżki. Nie ma jak motywacja. 

Wiaderko zostało ocenione na wprost z Kajka i Kokosza, a użyłem wiaderko blaszane, odpady świerkowe z sauny, taśmy ogrodowe do warzyw i konopną linę gdzie przećwiczyłem węzeł powrotny dzięki nieocenionemu wydawnictwu "Sport i turystyka Warszawa 1978 - Jachtowe roboty bosmańskie"


Wiaderko służy do polewania kamieni, ewentualnie się.

Poza tym zajmuje się wyglądaniem.


Co dalej ? 

Są cztery duże historie każda na osobny wpis więc jak tylko wygrzebię się spod wiader z farbą i nie tylko to....


Trzymajcie się tam bezpiecznie !

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Round the Goory - jeszcze raz

Wilka, jak mówią, ciągnie do lasu.  Obecnie jako że mamy już zaawansowaną jesień można raczej przy okazji dostać w lesie wilka. Jakkolwiek nie patrzeć upatrzyłem sobie pewne wyzwanie do zrealizowania nim ogarnie nas mroźna zima - uhu, ha.: Czyli w dzień dwanaście w nocy dwa - Finowie zakładaliby pod wieczór podkoszulki ale z drugiej strony pewnie by wygineli Grecy....ale do brzegu: Wyzwanie polegało na zrobieniu podobnej rundki jak kiedyś urodzinowo samochodem. Dookoła masywów Pihangi i Tihii, Tongariro z Mt Ngauruohe oraz niemalże wiecznie śnieżnego Ruapehu -  tym razem rowerem . Miało być jak za starych czasów - czyli rower, wszystko ze sobą: namiot ,śpiwór, mata, tratatata i pewnie udowodnienie samemu sobie że jeszcze cały czas mogę.  Taki to syndrom wieku średniego - nic nie poradzisz. Przygotowania do planowanej pętli prawie dwustu kilometrów trwały nieco ale i tak nie obyło się oczywiście bez improwizacji na ostatnią chwilę - tych McGyverowych, co ratują sytuację z...

Kiwi Funcargo

Dla ciekawych kupiłem praktyczne jeździdło: Toyota Funcargo 1.3 za ok 10tys zl. 110 tys km przebiegu, rocznik 2000, ciemne szyby & owiewki ale też kilka obtarć i jedna plamka rdzy na wgniotce z lewej. Aha i wiem kołpak lewy przedni gdzieś wcięło, trudno. Wszelkie akcesoria z klimą i elektryką oraz łacznie z 5 calowym TV w środku do Japońskiej telewizji NHK, CD, radio i kaseciak odsłanijacy sie zza ekranu - niezły bajer. Szkoda że po japońsku ale jakoś daję radę włączyć radio. W środku syf straszliwy po Chińczykach więc spędziłem deszczowe przedpołudnie na ogarnięciu wszystkiego. Mimo szperania wszędzie nie stwierdziłem obecności rudej czy innych problemów - to zasługa braku zim. Jeździ zupełnie fajnie - trzeba będzie napiąć pasek alternatora bo popiskuje - sprawę na razie załatwiłem antypoślizgowym sprayem z dyskontu. Światła przydało by się przepolerować ale ten model tak ma więc załatwię jak będę miał czym.

Jak powiększyć dom o 41%?

Witajcie drodzy oglądacze. Dziś będzie trochę o pomyślnie zakończonej epopei pod nazwą "zadaszenie tarasu" lub jak kto woli powiększenie domu o 18m2. Na początku był...o dziwo projekt (tu już w wersji ostatecznej oczywiście):  A fizycznie... zaczęło się niewinnie gdyż zamierzałem wykorzystać umieszczone uprzednio w ziemi słupy na których wisiały słoneczno-chronne żagle: Projekt na początku przed wizualizacjami 3d  - jak to zwykle bywa - optymistycznie zakładał dodanie trzech słupów przy domu, potem jakieś tam ścianki, dach, okna, szuru-buru i gotowe,  ha, ha, ha. Po zdjęciu misternej żaglowej konstrukcji dwóch kwadratów i trójkąta okazało się że słupy wystawione prawie rok na działanie wiatru, słońca i deszczu wypaczyły się niemiłosiernie i nadają sie albo do prostowania albo do wykopania i na opał.   Po empirycznym sprawdzeniu iż nie da się odwinąć odkręconego na słojach słupa za pomocą namoczonej i suszonej w słońcu owiniętej okrętowej liny, nie pomaga też pol...