Gdy zima zadomowiła się na dobre...choć gdy finalizuje ten post czuć już wiosnę
Wiem że to abstrakcja przy Waszych 30 stopniowych upałach ale ja tu folią okna obkładam by jakoś dożyć do wymiany tego jedno-szybowego wynalazku.
Więc, albo gdy dzień jest słoneczny to w nocy jest na minusie, albo leje i jest taki polski październik. Przy odrobinie szczęścia można w słoneczny dzień wrócić nawet do szortów i podkoszulka (ale na krótko).
Tak to z grubsza wygląda - śniegu na razie nie stwierdzono w okolicy jeno na szczytach na horyzoncie.
A im zimniej to z gór bardziej dymi...
Impreza urządziło Greening Taupo i okazało się że te trzy tysiące do posadzenia znalazło swoje miejsca korzeniami mniej więcej w dół w czasie rekordowym i około 14 nie było już za bardzo co sadzić. Frekwencja dopisała tłumnie, mnóstwo rodzin z dziećmi, policjanci, strażacy i całe klasy szkolne.
To nie koniec tej historii bo vanem trzeba było wrócić do pracy, a tu akumulator padł. Być może wyłącznik świateł w pozycji "ON" miał tu coś na rzeczy. Szybki telefon bo w okolicy był Vern z kablami. Jak się okazało podłączenie Mitsubushi Delica 3.0 po Toyotę Hiace bodajże 2.2 nie pozwala nawet raz zakręcić rozrusznikiem."Aaa no to odpalimy z holu?" tak ,tylko że to automat - a więc odpada.
Stanęło na tym że holujemy do zaprzyjaźnionego warsztatu. Jechaliście kiedyś na 2 metrowym holu bez wspomagania kierownicy i hamulców? Wspomagając się ręcznym dojechałem na miejsce z obolałym ramieniem i rozszerzonym repertuarem przekleństw na ten tydzień. W warsztacie mieli wielki akumulator przenośny i Delica odpaliła.
Po prawie roku odwiedziliśmy, puste w moje weekendowe czwartki, Wairakei Terraces. Nie jest bardzo tanio ale świeżo zasilane gorącym strumienie wprost ze skał sadzawki robią robotę:
Nad tarasami Wairakei można wjechać sobie na widokową górkę.
Widok głównie na studnie geotermalne i plątaninę rur. Studnie mają od 300m głębokości i więcej i każda wypluwa megawat efektywnej pary przez okrągły rok. Na jednym ze szlaków rowerowych - to już te górki na horyzoncie znalazłem tabliczkę do studni numer 236, więc zakładam, że mocy nie brakuje.
Podczas srogiej zimy w Taupo otwarto sezonowe lodowisko pod foliowym namiotem - taki wybieg dla dzieci, ale fajni było pokręcić kółeczka.
W tle nawet widoczna górka saneczkowa dla szkrabów:
Ooo ale super. Snieg troche wyglada na taki mokry ale jak widac daje rade.
OdpowiedzUsuńA nie masz wnioskow ze na boazeri lepiej niz na parapecie ? Ja mam wrazenie ze snowboard jest latwiejszy od nart.
Nom, trochę było mokro bo mróz symboliczny. Ale o dziwo nic się nie lepiło do sprzętu więc nie można było narzekać. W sumie na snowboardzie chyba łatwiej zacząć ale ciężko powiedzieć mając już doświadczenie z nartami. Już po pierwszych minutach udawało mi się zjechać "spadającym liściem" całą trasę czyli chyba odpowiednikiem pługa - mając cały czas zbocze za plecami zygzakując to w jedną to w drugą stronę. Raz nawet wyszło mi coś w rodzaju przeskoku na drugą stronę w ramach zwrotu. Sporo szlifowania zbocza i chyba coś jest "odwrotnie" bo im bardziej chciałem uniknąć wypadania z wyjeżdżonej trasy tym bardziej mnie tam dryfowało... Bardzo natomiast fajne buty i wiązania - można w tym normalnie chodzić i nie ma poczucia zabetonowania nogi. Boazeria daje wg mnie więcej możliwości bo można połyżwować po płaskim zamiast wykonywania dziwnych hopek lub pełzania na czworakach lub odwrotną stroną:)
UsuńNoooo butow to im zazdroszcze :) hehe
Usuń