Tak, jeziora.
(wyprawy są wyciągnęte z archiwum więc no - jesienne:))
Wspinaczkę na jezioro, a nawet dwa uskuteczniałem w ramach praktyk przewodniczych "Bush hiking assistance leader apprenticeship".
Ale zaczniemy od rodzinnej wyprawy na Tauharę.
Góra ta hmm..góruje lub wznosi się nad Taupo więc nie byłbym sobą gdybym nie zaciągnął tam małżonki.
Początek jest oczywiście i klasycznie bezproblemowy
Po wejściu w busz droga zaczyna mocno wcinać się w gliniaste podłoże:
Pierwszy mały punkt widokowy:
Szlak lawiruje poprzez plątaniny korzeni.
Tradycyjnie są i Entowie.
Na razie szlak zaskakujaco wchodzi do krateru, przecina grań schodząc w dół by potem zaatakować szczyt nie jako "od środka".
Nie dość że mieszkamy w wulkanie to jeszcze wleźliśmy na mały wulkanik, na który żeby wejść, trzeba przejść przez krater w wulkanie.
Incepcja wulkanologiczna.
Widok na zarośniety krater Tauhary:
Widoki na wschód:
Widok na Taupo i zarośnięty krater (i Żonę):
Teraz z innej beczki relacja z wyprawy kwalifikowanej której byłem niejakim półprzewodnikiem.
Jeziora Tama to mało znana odnoga szlaków wokół Tongariro. Znajdują się niejako na tyłach słynnego i wsponianego tu już szlaku Tongariro Crossing.
Na początek uczestnicy wycieczki obejrzeli mapę okolicy:
No i wyruszyliśmy.
Do drugiego był już poważny stok i jak na NZ przystało: radź sobie sam jak umiesz a co pół kilometra bedzie mały słupek, albo i nie.
Rzut na taśmę czyli atak szczytowy:
Widoki na górne jezioro Tama.
Jonnego trochę wwiało:
Oraz górne z widokiem na Tongariro tu już jakby niepozorne ale jesteśmy już na 1300m npm:
Komentarze
Prześlij komentarz