Wycieczki rowerowe rozmaite w sezonie jesień-zima 2019
Kolejna próba pokonania strumienia w drodze dookoła zalewu retrncyjnego Lower Nihotupu. Poległem tu ostatnio poprzednim już sprzedanym rowerem górskim woda była zamulona i dużo wyższa.
Jak widać po zdjęciu butów w lodowatym strumyku dało się spokojnie przetoczyć brodem. Od biedy można by i rozpędem stylem rosyjskim ale prąd i woda nie łączą się zbyt dobrze.
Z drugiej strony oczywiście dalszy ciąg nieśmiertelnej rury w zupełnej dziczy.
Dzicz jest dlatego że teren jest zupełnie odciety tabliczkami zakazu wstepu które zacząłem oglądać "od tyłu", ale co było robić jak trzeba jakoś wrócić.
Po przejechnie przez jakieś struktury leśno-industrialne molocha publicznego "Watercare" znalazłem się tuż przy tamie.
Stamtąd właśnie wyjechałem - co oczywiście wymagało przerzucenia roweru przez płot. Jako że wyjechałem stamtąd, a nie wjechałem można nazwać szlak w połowie legalnym.
Acha i dementuję pogłoski zepsucia płotu! Taki już był (i jest).
Już na ogólno dostępnej części tamy:
Jak widać teren przygotowany na kawałek powodzi przy przepełnianiu się zbiornika:
Powrót ogólnie niezbyt komfortowy bo Huia Rd jest jedyną droga powrotna którą dzielą wszyscy. Kręto, nawet brakuje chodników i bardzo wąskie strome zakręty i pełno Chińczyków którzy drą się na rowerzystów po swojemu oraz trąbią. Rzuciłem im kilka staropolskich inwektyw w przestrzeń bo co niby mam zrobić? Jak tamtędy nie jechać jeśli to jedyna droga?
A to już szybki wyjazd do French Bay na popołudnie:
Znaleziska po drodze:
A to jeden z wypadów porannych na basen by potem dołączyć do ścieżki rowerowej wzdłuż austostrady.
Jeden z późno jesiennych piatków rano.
Szybkie wycieczki tym razem tandemem.
Tutaj dookoła Wattle Downs, wypakowywanie:
Samochód ma przydomek Tardis (jak kto nie wie niech sprawdzi co to jest)
Bardzo ładna rundka po półwyspie dookoła osiedla willowego.
Ładnie ale niestety krótko.
Zmiana repertuaru tego samego dnia na szlak Ambury Regional Park:
Zapowiedziana możliwość przewożenia dwu elektryków w vanie jest wykonalna ale niestety trochę uciążliwa.
Okazało się że załadunek jest problematyczny no i trzeba odkręcać pedały.
Mały timelapse z jazdy wzdłuż wybrzeża Coromandel. Szyba po całej nocy niestety trochę "zakropelkowana".
Przy okazji kolejnego testu zimowego kamperowania powróciliśmy na Hauraki trail:
Powyżej dwa krótkie etapy z 35km trasy. Mimo ładnego słoneczka wcale za ciepło nie jest ale mimo to było super.
Tym razem dodatkowo stara kopania złota w Waihi od której ostatnio byliśy ledwie 300m.
To na płocie to nie bałwanki czy ukulele - to maki zapewne jeszcze z ANZAC day.
W tle wielka dziura:
Widok na Waihi:
Plany na kopalnię i wielkie osypisko:
Oraz znaleźliśmy prawdziwy początek-koniec szlaku w Waihi w postaci cały czas czynnej stacji kolejowej. Na trasie widzieliśmy też przemykający wesoło pociąg. Linia widokowo turystyczna i tak zaskakujące że czynna poza sezonem.
Stos bagaży pamiętający stare dawne czasy poszukiwaczy złota.
Tandem wygląda na dłuższy od samochodu.Jak wyście go tam wpakowali?
OdpowiedzUsuńMówiłem że samochód jest magiczny! Ania siada za mną, fotel pasażera idzie płasko a tandem mieści się idealnie od konsoli pasażera do tylnych drzwi I tylko tyłem. W tej konfiguracji nie trzeba nawet zdejmować przedniego koła. A Tardis to magiczna budka telefoniczna Dr Who normalna z zewnątrz a przestronna w środku jak dom. Takie czary!
UsuńSuper rowery macie, a trasa swietna.
OdpowiedzUsuń