Pierwszy raz w stolicy zimowych sportów NZ o właściwej porze roku. Wprawdzie czasu na jakiekolwiek białe szaleństwo tradycyjnie brak to jednak udało się wykonać kilka ładnych spacerów - bardzo rano i popołudniami. Widoczek z nieco irytujacego hotelu (obsługa z łapanki, wyposażenie nieco bezsensowne). Przez ten wpis przewijać się będzie co raz ten poniższy i charakterystyczny masyw górski czyli "Remarkables": Tak sobie chodziłem wokoło lotniska przez trzy dni do pracy: Miało to zdrowotną zaletę spacerku, piękne krajobrazy budzącego się dnia i orzeźwiające budzenie w okolicach -5 st.C Dentyści we Frankton mają ładne widoki, 50m od miejsca pracy: Przypadkowy domek: Zatoka przy Frankton: Wierzba pączkująca - w zasadzie taki drzewowy chwast ale ta ma już historię i jest pomnikiem. Więcej jej zdjęć po powrocie z przechadzki na serpentyny, nieco poniżej. Jak widać towarzystwo międzynarodowo permanentnie wchodziło w szkodę budo...