Nieco zirytowany manią grodzenia wszystkiego za płotami wzdłuż drogi SH1 między Turangi i Taupo zadzwoniłem pewnego dnia do szanownej instytucji zwanej tu TRUST'em. Nijak się ma to do definicji ekonomicznej trustu w Polsce, a wygląda na wydumkę prawniczą w NZ by zrobić coś z post-plemiennymi radami starszych gdy biegano tu jeszcze z dzidami. Tak czy inaczej do trustu od lasu na ścianie wschodniej jeziora Taupo się dodzwoniłem gdy wyczytałem na tablicach wzdłuż drogi że wstęp czy wjazd tylko za zgodą tudzież pozwoleniem i dzwonić należy. Odebrał senny Maorys i na moje pytanie czy kawałkiem upatrzonej drogi w poprzek góry można przejechać się rowerami wydawał się nieco zaskoczony, bo tu do lasu albo jedzie się zapolować na sarenkę za opłatą albo jesteś beneficjentem trustu i masz prawo tam sobie być głaskać drzewka sadzić gandzię czy co tam sobie robią. Wszystko inne jakoś dziwnie pachnie tylko jak wiadomo pieniądze non olet. No ale roweru to nie ma w formularzu na stronie tru...