Przejdź do głównej zawartości

IIIooooo-iiioooo

Przerywamy normalną transmisję by nadać komunikat specjalny:

Dziś w godzinach porannych (mniej więcej po późnym drugim śniadaniu) na podjazd posesji (z niemałym trudem, tyłem i na 16 rat) wtoczył się dziwny pojazd.



Najprawdopodobniej doszliśmy do wniosku, że po przekroczeniu pewnego wieku trzeba się samemu odwieźć do lokalnych antypodzkich Tworek bo pomysł jest z tych genialno-wariackich.

TAK..to były ambulans.


A za wiele wieczorów i weekendów później to będzie pojazd kempingowy, na razie jest ładnie ale pustawo:


W skrócie: to FIAT Ducato 2.8 JTD 2008' w automacie i dmc do 5500kg.
Czyli w sam raz na prawo jazdy w NZ:)


Chłopaki w serwisie postarali się, przegląd zaliczony, drobiazgi zrobione a silnik błyszczy.


Więc w na blogu nie zabraknie od teraz relacji z postępów budowy. Jak widać na załączonych obrazkach i już wspominałem wcześniej podróżowanie kamperem chwyciło.
Do usłyszenia!

Komentarze

  1. Znaczy nie będziesz się nudził.

    OdpowiedzUsuń
  2. O człowieku to już poważna sprawa. Po gabarytach wnętrza widać że da się tam zrobić pełnowymiarowy dom na kółkach. Te małe drzwiczki z boku (od strony drzwi pasażera) to jakaś przestrzeń bagażowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to poważny projekt przed nami:) Jesteśmy na etapie usuwania wszystkiego co zostało po wyposażeniu ambulatoryjnym. W lewej większej skrzyni dostępnej tylko od wewnątrz coś tam było - obecnie jest pustka i jakieś pasy oraz uchwyty. W tej mniejszej były butle tlenowe - wiem bo udało już mi się wydłubać całą linię dostarczania tlenu do kilku miejsc z trójnikami, reduktorami itp. Niedługo czeka mnie jeszcze spacer po dachu żeby zdjąć dziwną antenę z tyłu do której leci całe bogactwo kabli, ten talerz z przodu do GPS i też ma swoją linię. Zmagam się z oderwaniem zamocowania na koguta i syreny - odkręciłem co się da ale jest zabetonowane silkaflexem. Ogólnie świetnie się bawię;) Ania zrywa wszelkie folie i taśmy ze ścian, zdjęła oświetlenie i została nauczona jak usuwać nity wiertarką i dremelem.

      Usuń
    2. Super, super.
      Ciekawe jaki dokładnie silnik siedzi pod maską tego potwora. Patrzyłem sobie na wikipedię to paleta diesli montowanych w tym modelu jest nieźle rozległa. Tylko o pojemności 2.5 montowane są motory zarówno Iveco jak i PSA. Ze zdjęcia spod maski widzę, że zamontowany jest hebel do głównego odcięcia zasilania … fajnie, masz już jeden atut do "sezonowania" kampera.
      Planujesz wykorzystać połać dachową na jakieś zasilanie fotowoltaiczne?
      Kurde, ale zazdroszczę Ci. Podłubałbym sobie przy takim sprzęcie :D. Jara mnie taka robota jak cholera.
      A jeszcze tak z ciekawości. Jak wyglądają kwestie prowadzenia tego samochodu w NZ. U nas na kategorię B to się nie łapie, chyba trzeba byłoby mieć C1.

      Usuń
    3. Siedzi tu 2.8 z najprostszym turbo (JTD) - wygląda na oryginalne włoskie i masz rację będą pasować części od wielu dostawców. Czy mam hebel - hehe, ma ze sześć! Pod fotelem pasażera jest cała instalacja z odcięciami, przełączeniami i przetwornicami - każda część obwodu ma własne gały - na szczęście mam coś w rodzaju instrukcji w komplecie ale mimo wszystko jeszcze nawet połowy nie rozgryzłem. Jest dodatkowy akumulator 88Ah i możliwość odpalenia silnika po tym jak padnie zwykły stąd te awaryjne obwody. Ambulans musiał być w gotowości zawsze. Niespodzianką z wczoraj jest odkrycie przy próbie zdjęcia nawiewu z korytarza - zastanawiały mnie cienkie kable jak na powietrzne ogrzewanie. Przy próbie odłączenia rurki od wiszącego ustrojstwa niebezpiecznie zabulgotało i dociskałem ją z powrotem: na wyścigi. Nagrzewnica z korytarza ma drugi obieg wodny z chłodnicy od silnika! więc pewnie ją tylko przełożę gdzie indziej bo teraz jest w miejscu walenia czaszką przy przejściu do kabiny. To tylko jedno z odkryć:) Jak tylko dokończę jeszcze dwa dni wyprawy będzie relacja z budowy/demolki. Tak, na dachu planowane są ogniwa - zdjąłem już dwie anteny służb ratowniczych (pancerne) - całą sobotę odrywałem ustrojstwa. W NZ możesz prowadzić na Class1 (takie B tutejsze) do dmc 6000kg. Masa pojazdu to 3500kg a dmc 5500 więc rejestracja jak osobówki. Oryginalnie był to Ducato z pustą ramą z tyłu i dołożono pakę z izolowanego laminatu. Więc pod ramą mam świetne miejsce na zbiorniki kempingowe. Niektóre instalacje są super profesjonalne ale w paru miejscach wygląda na swobodną improwizację : pod laminatem dach nad kabiną wygląda jak ucinany gumówką za to elektryka nowiutka- szkoda że brakuje paneli kontrolnych do świateł i syren trochę mi to utrudnia identyfikację na płycie głównej w kabinie. Działam powoli bo nie chcę utknąć w tym dołku z zapowietrzoną chłodnicą bo chyba dźwigiem będą mnie wyciągać i tak ledwo tu wjechałem. Miałem już delegację ciekawych sąsiadów - wszystkim się podoba i wyciągali historie jak ich znajomi też coś takiego, kiedyś itp.

      Usuń
  3. szacun..i słów mi zabrakło..ale teraz to mam Was na oku! :) Pływać też będzie? To tak w kontekście odwiedzin w Polsce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wyzwanie jest. Walczymy:) Na razie jest ostrożna dekompozycja i coraz to nowe odkrycia wykopaliskowe. Mam już ciekawy zestaw zdjęć z tego długiego weekendu gdzie odkryłem sporo i większość kabli ma już oznaczenia. Za to przód.. nie obyło się bez totalnej rozwałki: mówiąc w skrócie przednia konsola wygląda na razie jak po ataku bandy kiboli trenujących wydłubywanie radia z BMW za pomocą łomu. Jeszcze czeka mnie zdejmowanie plastikowych progów żeby wydłubać niepotrzebne kable. Chcę zachować parę rozwiązań więc nie mogę odcinać na chama. Pływać mam nadzieję nie będzie bo to nie komora wysokich ciśnień - to ma szpary - czasem nawet celowe, jedyną opcją byłoby zanurzenie i pozostanie w nim jak ruska łódź podwodna. A tego byśmy nie chcieli. Odwiedzimy jak pan Kluczyk wybuduje płatny tunel na antypody to będzie skrótem i nawet kupię winietkę. Ty się lepiej pofatyguj sam po drodze ze spacerkiem na tajskich skałkach w ramach przesiadki kilkudniowej:P

      Usuń
    2. Trochę Ci zazdroszczę takiej zabawy...zabawa przy wiejskiej to inny kaliber, Twoja może być lepciejsza. Co do pływania...Bartek Ty nie dasz rady? TY? TY? :)
      Ja jakoś nie widzę swojej wizyty u Was, ale na Wasze nieszczęście obiecuję od czasu do czasu kontakt audiowizualny, nie powiem, również z czystej ciekawości co do postępu prac. Prezentacja w czasie rozmowy mile widziana :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Round the Goory - jeszcze raz

Wilka, jak mówią, ciągnie do lasu.  Obecnie jako że mamy już zaawansowaną jesień można raczej przy okazji dostać w lesie wilka. Jakkolwiek nie patrzeć upatrzyłem sobie pewne wyzwanie do zrealizowania nim ogarnie nas mroźna zima - uhu, ha.: Czyli w dzień dwanaście w nocy dwa - Finowie zakładaliby pod wieczór podkoszulki ale z drugiej strony pewnie by wygineli Grecy....ale do brzegu: Wyzwanie polegało na zrobieniu podobnej rundki jak kiedyś urodzinowo samochodem. Dookoła masywów Pihangi i Tihii, Tongariro z Mt Ngauruohe oraz niemalże wiecznie śnieżnego Ruapehu -  tym razem rowerem . Miało być jak za starych czasów - czyli rower, wszystko ze sobą: namiot ,śpiwór, mata, tratatata i pewnie udowodnienie samemu sobie że jeszcze cały czas mogę.  Taki to syndrom wieku średniego - nic nie poradzisz. Przygotowania do planowanej pętli prawie dwustu kilometrów trwały nieco ale i tak nie obyło się oczywiście bez improwizacji na ostatnią chwilę - tych McGyverowych, co ratują sytuację za pięć dwunast

Jak powiększyć dom o 41%?

Witajcie drodzy oglądacze. Dziś będzie trochę o pomyślnie zakończonej epopei pod nazwą "zadaszenie tarasu" lub jak kto woli powiększenie domu o 18m2. Na początku był...o dziwo projekt (tu już w wersji ostatecznej oczywiście):  A fizycznie... zaczęło się niewinnie gdyż zamierzałem wykorzystać umieszczone uprzednio w ziemi słupy na których wisiały słoneczno-chronne żagle: Projekt na początku przed wizualizacjami 3d  - jak to zwykle bywa - optymistycznie zakładał dodanie trzech słupów przy domu, potem jakieś tam ścianki, dach, okna, szuru-buru i gotowe,  ha, ha, ha. Po zdjęciu misternej żaglowej konstrukcji dwóch kwadratów i trójkąta okazało się że słupy wystawione prawie rok na działanie wiatru, słońca i deszczu wypaczyły się niemiłosiernie i nadają sie albo do prostowania albo do wykopania i na opał.   Po empirycznym sprawdzeniu iż nie da się odwinąć odkręconego na słojach słupa za pomocą namoczonej i suszonej w słońcu owiniętej okrętowej liny, nie pomaga też polewanie wodą or

Wiosenne pożegnania i powitania

 Dopiero po dwu miesiącach jestem w stanie napisać o tym słowo, choć dalej nie łatwo. Bo wkrótce na zdjęciach nie zobaczycie już więcej dwu kotów, więc dlatego.  Po dwóch tygodniach strasznego dla nas czasu postępującej niewydolności nerek odszedł od nas Dizelek.  Ma swoje miejsce już na zawsze pod swojską zasadzoną przez nas brzózką oraz w naszym sercach. Dziś tylko można wspominać te dawne czasy gdy był jeszcze małym kotkiem I nie więcej słowa o tym, bo ciężko na duszy. Tymaczasem czy chcemy czy nie (a może na pocieszenie?) wiosna nadciągnęła powolnymi krokami. Nawet gruba trawa okupująca odpływ z kuchni zakwitła wreszcie oczekiwanymi irysami: Cherry blossom przy rowerowni: Wiosenna sałatka z drzewa nad nami: Gdy już wydawało się że jest ciepło i ładnie znów zaatakowały zimne noce i nawet lokalne przymrozki trawy, a potem znów upał w dzień do podkoszulka i fale deszczu by było nam tu zielono. I nawet śnieg znów uderzył znienacka na wyspę południową u nas odpryskując zimnymi deszczowy